do rzęs.

zdecydowanie większy kaliber od pistoletów kupowanych u Cheli. Zresztą pewnie właśnie dlatego Diaz dał jej taką armatę: nie trzeba będzie poprawiać. Od dziesięciu lat śniła o tym, jak zabija Pavona, chciała to zrobić. Chciała udusić tego gada gołymi rękami. Ale zawsze wyobrażała sobie, jak zabija go w afekcie, w przypływie emocji, a nie z zimną krwią. Pavon miał umrzeć tej nocy. Jeśli nie zginie z ręki Milli, zabije go Diaz. To była jej szansa na dokonanie zemsty Powoli uniosła pistolet i wycelowała. Pavon zadrżał, zaciskając powiekę, czekając na ostatni dźwięk, który usłyszy na tym świecie. Nie pociągnęła za spust, a jej dłoń wkrótce zadrżała od ciężaru broni. Pavon otworzył oko i głośno zarechotał. Wiedział, że wkrótce pożegna się z życiem. Nie robiło mu różnicy, kto wykona wyrok. Postanowił wykorzystać ostatnią szansę na zelżenie Milli. - Ty głupia kurwo - szydził, krztusząc się własną krwią. - Jesteś za miękka. Nic nie warta, nic! Twój głupi bachor też był miękki i niewiele warty, ale klient chciał ładnego chłopczyka. On lubił małych chłopców. Rozumiesz, zdziro? Twoje dziecko sprzedaliśmy takiemu, co lubi chłopców i chciał sobie wychować własnego niewolnika. O, http://www.meblekuchennesklep.net.pl obrazów, które zapominała natychmiast po kolejnym ocknięciu. Mimo tak niespokojnego snu obudziła się o zwykłej porze, czyli o piątej trzydzieści. Czuła się prawie normalnie. Uświadomiła sobie, że jest niedziela, jedyny dzień, w którym nie musiała iść do biura. No, chyba że wyskakiwała jakaś nagła sprawa, a zazwyczaj tak właśnie było. Dzieci nie wybierały sobie dni na gubienie się, a porywacze działali zawsze. an43 84 Poleżała jeszcze kwadrans, rozkoszując się tym, że nie musi się donikąd spieszyć. Miło było nie musieć wyskakiwać z łóżka, by pędem gnać do pracy.

- Nie... - wykrztusił wreszcie. - To niemożliwe. Ona nie mogłaby. .. To ponad wszelkie... an43 343 - Ten towar, który przekazywano tamtej nocy w Guadalupe, był Sprawdź brud i robactwo. Wiedziała, że to, co robi, jest niebezpieczne; serce waliło jej w piersi jak oszalałe, ale to też nauczyła się ignorować. Nieważne, co działo się w środku, na zewnątrz musiała zachowywać całkowity spokój. Podniosła kamień, który wbił się jej w kolano, wyczuła pod palcami gładki, niemal regularny kształt czworościanu. Jak mała piramidka, ciekawe. Automatycznie wsunęła kamień do kieszeni dżinsów Po chwili zorientowała się, co zrobiła, i zabrała się do wyciągania kamyka ze spodni, ale ostatecznie dała sobie z tym spokój. Zbierała kamienie od lat: te ładne, gładkie, o wyjątkowych kształtach. Miała już w domu niezłą kolekcję. Mali chłopcy często zbierają kamienie, prawda? Po kolejnym zlustrowaniu terenu cmentarza przemknęła za