zamienić słowo?

- Dlaczego? - spytała bezradnie. - Dlatego, że ją kochałam. Milczał chwilę ze wzrokiem utkwionym w przestrzeń, wreszcie spojrzał jej prosto w oczy. W jego wzroku było tyle wrogości, że wstrzymała oddech. - Co, u diabła, ma wspólnego pomoc w zmywaniu naczyń z uczuciami do Lily? Nie mieszkałaś z nią... prawie jej nie znałaś. Uniosła hardo głowę, choć drżała na całym ciele. - Wydawało mi się... że ona... mimo wszystko... stała się cząstką mojego życia, kimś bardzo ważnym. Chciałam coś zrobić. W jakiś sposób... Straciła wątek. Zabrakło jej słów. On nie rozumie. Nie chce zrozumieć, nie obchodzą go jej uczucia. Skontaktował się z nią z powodu Lily, nie dla niej samej. Zrobiła swoje i teraz powinna zniknąć z jego życia. A czego się spodziewała? Że zbliży ich wspólna żałoba? Że będzie ją teraz wspierał i okazywał współczucie? Oczekując wzajemności z jej strony? Niewiele brakowało, a wybuchnęłaby histerycznym śmiechem. Jakże zmyliła ją uprzejmość, nawet serdeczność, którą jej okazywał. A przecież to nie o nią chodziło. Wszystko robił dla Lily. - Nie odpowiedziałaś na moje pytanie. Co ma wspólnego pomoc w zmywaniu naczyń z uczuciami do Lily? Uważasz, że tych kilka talerzy bardziej cię do niej zbliży? Ze zmyjesz swoje winy? - W porządku - odparła zmęczonym głosem. - Chcesz sam sprzątać ten bałagan, bardzo proszę. Zakręciła wodę, wytarła ręce i ominęła go, by wyjść z kuchni. Poszedł jednak za nią i przy drzwiach chwycił za ramię. - Do cholery, czekam na odpowiedź, Glorio! Wytrzymała jego spojrzenie. Była tak wyczerpana, że zobojętniała już na wszystko. - Nie mam ochoty kłócić się z tobą, przez wzgląd na Lily. Puść mnie. Zamiast usłuchać, ścisnął ją mocniej. - Nie wymażesz bólu i cierpień Lily. Nie zwrócisz jej lat samotności. Już za późno. I to ty się spóźniłaś. Mówił prawdę. Zdawał się czytać w jej myślach. Tego właśnie rozpaczliwie pragnęła: naprawić błędy, odzyskać stracone lata. Po co jednak tak brutalnie uświadamiał jej, że chce niemożliwego? Uwolniła rękę. - Nie mam powodu czuć się winna. Nie wyobrażaj sobie, że uda ci się tak mnie ustawić. Nie ja zgrzeszyłam, ale moja matka. Ja nigdy tak bym się nie zachowała... - Twoja matka? Takaś pewna? - Przymrużył oczy. http://www.meblenawymiarsklep.net.pl/media/ Szanowna Pani! Panna Stoper była tak uprzejma, że dała mi pani adres, więc piszą, żeby się zapytać, czy nie rozpatrzyła pani ponownie swojej decyzji. Moja żona chciałaby bardzo, aby pani przyjechała, gdyż bardzo jej się podoba zrobiony przeze mnie opis pani osoby. Jesteśmy gotowi płacić pani 30 funtów kwartalnie, czyli 120 funtów rocznie, aby wynagrodzić pani te drobne subiekcje, jakie nasze dziwactwa mogą spowodować. Nie będziemy zresztą zbyt wymagający. Moja Żona gustuje w pewnym szczególnym odcieniu jasnego błękitu i życzyłaby sobie, aby pani w domu przed południem nosiła taką suknię. Nie potrzebuje pani zresztą jej kupować i narażać się na wydatki, gdyż mamy tutaj suknię mojej drogiej córki Alicji (przebywającej obecnie w Filadelfii). Moim zdaniem, będzie ona na panią świetnie pasowała. Inne żądania, aby pani siadywała w tym czy innym miejscu i zajmowała się w określony sposób, nie sprawią pani najmniejszego kłopotu. Natomiast jeśli chodzi o włosy, szkoda ich niewątpliwie, tym bardziej, że nie mogłem nie zauważyć w czasie naszego krótkiego spotkania, jakie są piękne. Obawiam się jednakowoż, że na tym punkcie muszę okazać stanowczość, żywiąc jedynie nadzieję, że podwyższona pensja wynagrodzi pani tę stratę, Obowiązki związane z opieką nad dzieckiem będą bardzo lekkie. Proszę, się postarać przyjechać, a ja spotkam panią dogcartem w Winchester. Niech pani mnie zawiadomi, jakim przyjedzie pociągiem. Z poważaniem — Jephro Rucastle — Taki oto list otrzymałam, panie Holmes, i zdecydowałam się na przyjęcie tej posady. Pomyślałam sobie jednak, że zanim uczynię ostateczny krok, najchętniej przedstawię panu tę całą sprawę do rozważenia. — No cóż, panno Hunter, o ile pani się już zdecydowała, kwestia jest rozstrzygnięta — rzekł Holmes z uśmiechem. — Więc pan nie uważa, że powinnam odmówić? — Przyznam się, że nie chciałbym, aby moja siostra ubiegała się o tego rodzaju posadę. — Co to wszystko może znaczyć, panie Holmes? — Och, nie mam żadnych danych. Nic nie mogę powiedzieć. Może pani sama ma już wyrobione jakieś własne zdanie? — Wydaje mi się, że jest tylko jedno możliwe wyjaśnienie. Pan Rucastle wygląda na bardzo grzecznego i poczciwego człowieka. Czyż nie jest prawdopodobne, że ma umysłowo chorą żonę, więc pragnąc ukryć ten fakt w obawie, aby jej nie zabrano do zakładu, spełnia jej każdą zachciankę, żeby nie dopuścić do ataku? — To jest rozwiązanie możliwe, a faktycznie, tak jak sprawy stoją, jedynie prawdopodobne. W każdym bądź razie nie wydaje mi się, aby to mógł być przyjemny dom dla młodej damy.

mogły nie zdążyć do szkoły, Niania brała je na plecy i po- spiesznie sunęła chodnikiem. Jej system motoryczny brzę- czał i terkotał, pracując w szalonym tempie. Po szkole Niania również nie odstępowała rodzeństwa — nadzorowała zabawę, obserwowała ich poczynania, chroniła, a z zapadnięciem zmroku odciągała od zabawy Sprawdź - Nigdy w życiu nie zemdlałam - odparła dumnie. - A zwłaszcza nie byłabym na tyle nierozsądna, żeby zrobić to w pańskiej obecności. - Aha - mruknął z krzywym uśmiechem. Już od dawna tak dobrze się nie bawił. - Myśli pani, że bym panią wykorzystał? Na jej twarz wrócił uroczy rumieniec. - Słyszałam o panu gorsze rzeczy, milordzie. Lucien potrząsnął głową. - Wolę, jak obie zainteresowane strony są w pełni przytomne. Więc rezygnuje pani z posady? Może powinienem dodać, że jest płatna dwadzieścia funtów miesięcznie. - Albo więcej, jeśli tyle nie wystarczy. Panna Gallant zacisnęła pięści, gniotąc plik referencji. - Milordzie, to niedorzeczne! Nic pan o mnie nie wie! - Wiem o pani dostatecznie dużo - stwierdził, wskazując na krzesło, które przed