niego samego. Karolina nie przyjmowała tego do wiadomości, a

pewnie za brak zaufania, może nawet szacunku. Myślał - może błędnie - że Karo nie ma dość siły, by spojrzeć prawdzie w oczy. Powinien bardziej w nią wierzyć. Nie chciał jej zranić. No, teraz będzie musiał. I to jak! Nie ruszał się z fotela, póki się całkiem nie rozwidniło. Za drzwiami sypialni dom budził się do życia. Na dole ktoś otworzył cicho frontowe drzwi i zaraz je zamknął - to przyszła Izabela. Wyobraził sobie, jak podnosi z wycieraczki „Timesa" i „Daily Mail", wita się z Kahlim, wypuszcza go znów do ogrodu... Całkiem prawdopodobne: bo kuchenne drzwi także otworzyły się i zamknęły. Chwilę później dał się słyszeć lekki szelest listów rzuconych na wycieraczkę. Z drzemki wyrwały go dźwięki towarzyszące porannym obrządkom dziewczynek. Dwa razy usłyszał je tuż pod drzwiami - nasłuchiwały, naradzając się pewnie, czy wejść do matki. Ale nie weszły, więc chyba uznały, że nie powinny przeszkadzać. Która z nich ją zatruła? Nie miał pewności, czy Imogen maczała w tym palce. Raczej nie, Flic http://www.medycynaestetyczna.edu.pl/media/ starała się nie myśleć. Coś wisiało w powietrzu. Coś ważnego i - jak się obawiała - złego. Emocje rosły i osiągnęły stanowczo za wysoki poziom. Trzy siostry były zbyt napięte, zbyt nieszczęśliwe i każda na swój sposób 325 czegoś się obawiała. - Tak dalej być nie może - powiedziała cicho do psa. Flic była w gabinecie. W gabinecie ich ojca. Wszyscy uznali Imo za nadwrażliwą w związku z tą aferą. To prawda, że Imo była skłonna do przesady, gdy chodziło o terytorium ojca, jego stary gabinet, prace, koszulki z Astrid i tak dalej. A jednak ona, Flic, także odczuwała wszystko tak samo boleśnie. Tylko że zawsze lepiej sobie radziła z drobnymi przykrościami, ciosami, emocjami.

- To usiądę pod drzwiami i dotąd będę czekać, aż ustąpią. - Chloe, daj spokój. - Flic spojrzała na zgarbioną nad stołem Imogen. - A jak ty się czujesz? - A jak myślisz? - Jestem wykończona - oznajmiła Flic. - Idę do łóżka. - Ruszyła do drzwi, ale nagle przystanęła. - Zuzanno, gdzie chcesz spać? Sprawdź to może jednak powinna zastanowić się i coś zmienić... A gdyby tak... Nie zdążyła pojąć decyzji, bo do kawiarni wkroczył Tanner. - Jak widzę, jesteś gotowa - rzekł, błyskając olśniewającym uśmiechem. Tego się nie spodziewała. - Może rozkażesz, bym poszła ubrać się bardziej odpowiednio? - A chcesz się przebrać? - zapytał. - Raczej nie. W tym czuję się całkiem dobrze. - Nie była to prawda. Zagadkowy uśmiech Tannera wprawiał Shey w zakłopotanie. Być może Cara miała rację. Chyba jednak ten styl nie był do końca przemyślany.