Bentz ma trochę racji, przyznał Hayes niechętnie, gdy wskazówki zegara zbliżały się do piątej, a na jego biurku nadal piętrzyła się sterta papierów. Klimatyzacja pracowała na pełny regulator, coraz więcej ludzi wychodziło z zimnego biura, powoli schodzili się koledzy z nocnej zmiany. Po raz trzeci przejrzał zeznania sąsiadów i znajomych Shany McIntyre i usiłował doszukać się jakiejś logiki w jej śmierci. Niemożliwe, stwierdził, nerwowo bawiąc się długopisem. Miał za mało dowodów, by sklecić je w jedną sprawę, choć wszystko wskazywało, że ktoś zwabił Bentza do Kalifornii, a gdy ten się tu zjawił, zaczęło się mordercze szaleństwo. Czy siostry Springer stanowią część tej układanki? Nie wiedział. Zmarszczył brwi i pstrykał długopisem coraz szybciej. Przekonany, że czegoś nie zauważył, po raz kolejny przejrzał zeznania. Sąsiad od północy ma psy, które koło wpół do jedenastej wieczorem wpadły w szal – mniej więcej w tym czasie zginęła. Ale sąsiad oczywiście niczego nie widział. I nic dziwnego, bo żywopłot i ogrodzenie nie pozwalają zajrzeć na teren sąsiedniej posesji. Inny sąsiad, trzy domy dalej, widział ciemnego pikapa, ale okazało się, że wóz należy do firmy ogrodniczej pracującej w tej dzielnicy. Samochód się zepsuł i czekał na pomoc drogową – wszystko sprawdzone i potwierdzone. Hayes przeciągnął się i poruszył ramionami, chcąc pozbyć się napięcia w górnej partii pleców. Nawał pracy i nowe żądania byłej żony dawały mu się we znaki. Dawniej miał czas, żeby zagrać w piłkę czy skoczyć na siłownię, teraz już nie. http://www.medycznie.org.pl się za ołowianą chmurą. James kochał Jennifer, powiedział to na głos, ale tylko nieliczni wiedzieli, że kochał ją miłością, jaka nie przystoi synowi Kościoła. Śluby czystości dławiły go bardziej niż koloratka. Bentz uścisnął dłoń Kristi i napotkał spojrzenie Alana Graya, mężczyzny, za którego Jennifer prawie wyszła, póki nie poznała Bentza i nie została żoną gliniarza. Na pogrzebie stał z boku, milioner nie pasował do zwykłych śmiertelników. Miał nieprzeniknioną twarz i obojętny głos, jakby grał w pokera w Vegas. Bentz odwrócił wzrok. Gray odszedł przed końcem pogrzebu. Bentz uważał wtedy, że Gray dziwnie się zachował, ale potem o tym zapomniał. Teraz chłonął wzrokiem surrealistyczną scenę – koparka wykopuje ziemię z grobu jego żony. Niesamowitą atmosferę potęgowała gęsta mgła. Bentz był święcie przekonany, że w trumnie spoczywa Jennifer. Kto inny? A jednak był spięty, spodziewał się najgorszego. Pocił się mimo chodu. Grabarze właśnie
nie słyszała, wszystko zagłuszało skrzypienie łodzi. Woda sięgała jej łydek. Tonie. Walcz, O1ivio! Dasz radę! Przerażona uderzała raz za razem, waliła w nogę statywu, wkładała w to całą siłę, zaciskała dłonie na prowizorycznym narzędziu. Buch, buch, buch! Sprawdź – Co wiesz o jej samobójstwie? – zapytał. Shana zmarszczyła brwi, zagryzła usta. – Byłaś jej najbliższą przyjaciółką. Pomyślałem, że opowiesz mi, w jakim stanie była przed śmiercią. Naprawdę chciała ze sobą skończyć? – A niech mnie. Tylko tyle? Chcesz wiedzieć, co, moim zdaniem, chodziło jej po głowie? – Tak. Dobra, zapytał. Shana w myślach cofała czas, wspominała przyjaciółkę – dowcipną, filuterną, cholernie seksowną. – Moim zdaniem to było bez sensu. Była pełna życia, zbyt skupiona na sobie, by się zabić. – Zostawiła liścik. – No to co! – Machnęła ręką, jakby opędzała się od niewidocznego komara. – Nie wiem, o co w tym chodziło. Jasne, zwierzała mi się, że miewa napady depresji, ale... nie wiedziałam, że to coś tak poważnego. Może się mylę, ale wtedy dałabym sobie rękę uciąć, że napisała ten