Dzieciak zamarł.

- Nie wierze. - Cissy zaczeła szybko mrugac powiekami. - Chyba jak sie ktos zbudził, to sie zbudził i ju¿, no nie? Alex dopił drinka i dotknał jej ramienia. - Doktor Robertson mówi, ¿e wkrótce mama zbudzi sie na dobre. - Powtarza to cały czas od wypadku. - Cissy patrzyła badawczo na twarze dorosłych, jakby podejrzewała ich, ¿e kłamia. - To idiotyczne! -Opadła na bladozielona sofe. - Chce, ¿eby mama w koncu sie obudziła i ¿eby wszystko było, jak przedtem. - To niemo¿liwe, kochanie - rzekł Alex z czułoscia, o jaka Nick nigdy by go nie podejrzewał. - Dlaczego to musiało sie stac? - Cissy, takie rzeczy sie zdarzaja. Rozmawialismy ju¿ o tym. Alex zaczynał sie denerwowac, co zaskoczyło Nicka. Jego brat był zawsze zimnym draniem, nigdy nie tracił panowania nad soba, w ka¿dej sytuacji potrafił zachowac spokój. Jedna z jego przyjaciółek, ta, która była przed Marla, zarzuciła mu, ¿e ma w ¿yłach nie krew, ale schłodzona wode mineralna. Wtedy Alex uznał to za komplement. http://www.mifaucustomknives.pl/media/ 286 Carmen pojawił sie jakis błysk. - Pani Eugenia nie była zachwycona faktem, ¿e musi jechac do miasta przed ósma rano. - Nie dziwie sie jej specjalnie. - Marla dopiła kawe i poszła na góre, gdzie Fiona własnie wyciagała Jamesa z kołyski. - Ja zajme sie tym panem - powiedziała i pod nieufnym spojrzeniem Fiony przewineła i nakarmiła syna. - Mo¿esz zrobic sobie wolne dzis rano. - Ale to moje zajecie... - Moje równie¿. Byc mo¿e wyjde dzisiaj po południu, wiec chciałabym spedzic z małym troche czasu - powiedziała

Chryste, niebo ciągnęło się bez końca. Zacisnął zęby, żeby nie poddać się wzruszeniu. Po co się roztkliwiać, mazać jak dziecko. Był wolnym człowiekiem i postanowił, że już nigdy nie trafi za betonowe mury z drutem kolczastym, strzeżone przez milczących, ponurych mężczyzn w okularach odblaskowych, z karabinami, których mieli ochotę użyć. Nigdy więcej. - Dokąd? - zapytała Mary Beth. Jechali autostradą i mijali wolno płynącą rzekę Guadalupe. - Bad Luck. Sprawdź - Najdro¿sza - wyszeptał Nick, zakładajac jej druga noge na drugie ramie i całujac ja tak głebokim, intymnym pocałunkiem, ¿e Marli łzy napłyneły do oczu. Nie mogła złapac tchu. Jekneła, głucho, chrapliwie, dziko. - Nick... o... Nick... - Tak, najdro¿sza... Marla zadr¿ała konwulsyjnie. I jeszcze raz. I jeszcze raz. Cos w głebi niej załamało sie nagle, łzy spłyneły jej po policzkach. - Och, prosze... 411 Jednym szybkim ruchem Nick zdjał jej nogi ze swoich