znalazły się wewnątrz, czmychnęła w jakiś kąt.

Julianna była załamana i wcale nie starała się tego ukryć. Miała nadzieję, że w tak dużej firmie jak Nicholson, Bedico, Chaney & Ryan, znajdzie się również coś dla niej. Może Sandy ją oszukuje i wcale nie chce jej pomóc? A może trzeba użyć bardziej dosadnych argumentów? – Wszyscy mi to powtarzają – westchnęła, patrząc ze łzami w oczach na swoje ręce. – Obawiam się, że będę musiała wrócić. – Wrócić? – powtórzyła Sandy. – Do Waszyngtonu? Kiedy potwierdziła, dziewczyna jęknęła głucho. – Nie możesz wrócić. Dopiero... Dopiero się poznałyśmy! – Nie mam na to ochoty, ale co mam robić? – Julianna rozłożyła ręce. – W Waszyngtonie mam znajomych. Na pewno mi coś znajdą. A tutaj... znam tylko ciebie. – Wytarła kąciki oczu. – Szkoda. Mogłybyśmy chodzić razem na lunch i wymieniać notatki. Tak jak kiedyś w szkole... – Och, jak bardzo bym tego chciała – westchnęła Sandy. – Jesteś... jesteś moją jedyną przyjaciółką, Julianno. – Ty moją też. Będę za tobą tęsknić. Zapadła cisza. Sandy zapomniała o kawie i wyglądała tak, jakby miała się zaraz rozpłakać. Nagle wyprostowała się i spojrzała z triumfem na przyjaciółkę. – Mam! – zawołała. http://www.mojabudowa.biz.pl Pochylił się, żeby podnieść spodnie z podłogi, a potem sięgnął po broń. Teraz albo nigdy, pomyślała. Chwyciła lampę i walnęła nią wprost w jego głowę. Rozległ się głuchy dźwięk. Pistolet wyśliznął mu się z ręki. Wyprostował się i spojrzał na nią. W jego oczach pojawiło się zdziwienie, ale po chwili zrozumiał. Zamachnęła się raz jeszcze tak mocno, jak tylko mogła. Tym razem dźwięk był głośniejszy. Aż krzyknęła z wysiłku. Lampa rozprysła się na kawałki. Trysnęła krew. John upadł jak na zwolnionym filmie, zakrywając broń ciałem. Julianna stała nad nim, dysząc i wciąż ściskając w ręku to, co zostało z lampy. Nie wiedziała, czy John oddycha, ale bała się do niego zbliżyć.

w czymś pomóc? – Nie pracuje?! – Julianna próbowała złapać oddech. – Co... co się stało? – W styczniu przeszedł na emeryturę. Szczęściarz z niego. Czy mógłbym...? Julianna ciężko odłożyła słuchawkę i jęknęła. Usiadła na podłodze i Sprawdź sądziła, że ten facet jest niezniszczalny. Myślała, że to już się nigdy nie skończy. A potem John upadł na ziemię, jak marionetka, której ktoś przeciął wszystkie sznurki. Jego groteskowy taniec dobiegł końca. ROZDZIAŁ SIEDEMDZIESIĄTY DZIEWIĄTY Luke wolno otworzył oczy, a potem zmrużył je od światła. Miał sucho w ustach. W głowie szumiało mu jak w ulu. Najpierw dostrzegł kroplówkę, szczeble łóżka i telewizor przytwierdzony do sufitu. Szpital, pomyślał. Jestem w szpitalu. Obrócił powoli głowę. Kate drzemała na krześle, a śpiąca Emma spoczywała w jej ramionach. A więc żyją. Wszyscy żyją.