sprawa ta wydawała się ważna. Potem Quincy nie myślał o niej przez wiele

wdech i przez chwilę delektowała się aromatem chmielu. Cholera. Czego by nie dała za jeden łyk. Jeden długi, kojący, znieczulający łyk. Zamiast tego oparła się o stary drewniany zagłówek i przycisnęła szkło do brzucha. Quincy z nieotwartą jeszcze butelką w ręku przyglądał się Rainie badawczo ciemnymi oczami. – Porozmawiaj ze mną – wymamrotała. – Rainie, ta demonstracja nie była dobrym początkiem rozmowy. – Zamknij się i porozmawiaj ze mną. Uniósł brwi, ubawiony jej kategorycznym tonem. – Jaka jest twoja eksżona? – Chryste, chcesz mnie dobić? Rainie wyprostowała się. Spojrzała na niego ze szczerym zainteresowaniem. – Pytam poważnie. Jaka jest twoja eksżona? Agent westchnął z rezygnacją i otworzył butelkę. Potem wyciągnął się na brzuchu w poprzek dużego łóżka. Rainie oparła stopy o biodro Quincy’ego. Podziwiała linię jego szyi wyłaniającej się z rozpiętego kołnierzyka białej koszuli. – Bethie jest dobrą matką – powiedział w końcu. – Zawsze wspaniale opiekowała się naszymi córkami... córką. Córkami. – Jak się poznaliście? – W college’u. Kiedy robiłem doktorat z psychologii. http://www.mojabudowa.info.pl/media/ - Czy to kolejny napad niepokoju? - spytał od razu Quincy. - Czujesz się tak, jakby ktoś cię obserwował? - Nie - odparła powoli. - Właściwie nie odczuwałam tego, odkąd tu przyjechaliśmy. - To dobrze. - Quincy znów zaczął oddychać. - Jesteś silna - dodał spokojnie. - Dobrze się trzymasz jak na osobę po takich przeżyciach. - Czy tobie się wydaje, że się rozklejasz? - zażądała odpowiedzi. - Czy przytłacza cię niepokój, czy podskakujesz na widok każdego cienia, czy masz ochotę strzelać do kelnerów? - Nie, ale wykonuję tego rodzaju pracę od ponad piętnastu lat. - Tato, czy to cię przeraża? - Co? - Dobre samopoczucie w obliczu tylu wypadków śmierci?

było cudownie... Po chwili ruszył w drogę. Miał jeszcze tyle do zrobienia przed długą podróżą do hotelu. 7 Środa, 16 maja, 8.00 PRZESŁUCHANIE DANIELA JEFFERSONA O’GRADY 15 maja 2000 r. Sprawdź – Chyba musimy zmienić taktykę. – Uszkodzicie chociaż jedną komórkę martwego naskórka na mojej głowie, a ojciec będzie was latami ciągał po sądach. – Teraz twój ojciec musi stanąć po naszej stronie. – Rainie odwróciła się do Quincy’ego. – Kudły czy kurtka – zastanawiała się na głos. Agent otaksował spojrzeniem modny strój i starannie ułożone włosy młodego człowieka. – Kurtka – powiedział. – Dobra. – Rainie zrobiła krok do przodu i zanim Charlie zdążył dać nura w prawo, zastąpiła mu drogę, chwyciła za rękaw i szarpnęła. Chwilę później trzymała w ręku czarną skórzaną kurtkę. Kenyon sprawiał wrażenie oszołomionego. Rainie uśmiechnęła się do niego promiennie. Ostatnio była w tak podłym nastroju, że nie zamierzała cackać się z bandziorami. Miała dość gówniarzy, którzy nosili przy sobie broń, nie mając pojęcia, czym jest śmierć.