dużego złotoryba i upiekli go na ruszcie. Z uwagi na

kiedyś. Pokażę ci miejsce, w którym znalazłem dziewczynę, i dam ci poczytać akta. - Wspaniale, dziękuję. Trzymam cię za słowo. - Daj znać, to postaram się, żebyś mnie zastał. - Jak? Masz jakiś kosmiczny telefon, który odbiera sygnał w Glades? Jesse roześmiał się. - Nie, niezupełnie, ale jeśli kręcę się po okolicy, mogą mnie wywołać z biura przez radio. - Dobrze, zajrzę do ciebie wkrótce. Dane poszedł w kierunku wyjścia razem z Jesse' em. Szeroki korytarz prowadził z saloniku do frontowego, urządzonego tradycyjnie holu. Stąd można było przejść do biblioteki, z drugiej zaś strony do pokoju śniadaniowego, sąsiadującego też z kuchnią. Zakręcone schody prowadziły do dwóch dużych sypialń, zajmujących całe piętro budynku. Kiedy byli dziećmi, lubili zjeżdżać po poręczy, co doprowadzało matkę Dane'a do szału. Jesse wyszedł frontowymi drzwiami. Dane odprowadził http://www.nabudowie.biz.pl zarówno przystań, jak i kawałek plaży - sztucznej, lecz latami osadzał się na niej piach i wyglądała naturalnie. Z przystani rozciągał się widok na otwarty Atlantyk, natomiast plażę chronił naturalny cypel. Wszystko to otaczały mangrowce. Leżąc na piasku tej prywatnej subtropikalnej wyspy, miało się poczucie absolutnego odseparowania od całej reszty świata. Przed laty dzieci często bawiły się tu w piratów. Rodzice Dane'a chętnie je gościli, niezależnie od tego, czy ich syn był akurat w domu. Sytuacja nie uległa wielkiej zmianie po śmierci matki Dane'a. Choć jego ojciec stał się trochę samotnikiem, nadal jednak nie miał nic przeciwko

Widać było, że umył włosy i uczesał się. Nałożył spodnie khaki i niebieską koszulę z krótkimi rękawami. Właściwie nie był Metysem. Indianinem z plemienia Miccosukee był jego dziadek. Ożenił się ze szwedzką turystką i założyli sklep na Keys. Zginęli razem w wypadku samochodowym, zostawiając Sprawdź 172 Schował mały aparat do kieszeni i ruszył w kierunku przystani. Kelsey jest idiotką, pomyślał. W tej chwili jego niechęć do Izzy'ego Garcii przekształciła się w nienawiść. Choć pokonanie odległości do przystani i łodzi było kwestią chwil, pomyślał, że i tak Kelsey pozostanie sama z tym facetem stanowczo zbyt długo. Zobaczył, jak Izzy wychodzi na pokład. Odcumowuje. - Psiakrew! - zaklął i pobiegł. „Lady Havana" odpływała już jednak od kei. - Zrobimy tylko małe kółko - wyjaśnił Izzy,