Skinęła głową i pocałowała go, zdając sobie sprawę, iż są sprawy, którymi nie potrafi się z nim podzielić. Jednak Bryce był jej potrzebny, więc się doń mocno przytuliła, a on pieszczotliwym ruchem pogładził ją po plecach.

wszystkie ich potrzeby. Tom Fields miał pewność, że kiedy przebywa w biurze, jego dzieciom nie dzieje się żadna krzywda, są całkowicie bezpieczne. Mary natomiast uwolniła się od niezliczonych codziennych obowiązków oraz trosk. Nareszcie nie musia- ła budzić maluchów, ubierać, pilnować, czy się umyły, zjadły przygotowany posiłek itp. Nie potrzebowała ich na- wet zawozić do szkoły. Po lekcjach, gdy dzieci nie pojawia- ły się w domu o wyznaczonej porze, nie wpadała od razu w popłoch i nie biegała tam i z powrotem po pokoju, peł- na najgorszych przeczuć. Błędem byłoby jednak sądzić, że Niania nadmiernie rozpieszczała pociechy. Ilekroć domagały się czegoś niedo- rzecznego lub wręcz dla nich szkodliwego — na przykład góry cukierków albo policyjnego motocykla — pozostawa- ła nieugięta. Niczym dobry pasterz, wiedziała doskonale, kiedy nie można owcom pofolgować. Rodzeństwo bardzo kochało swoją opiekunkę. Które- goś razu, gdy trzeba było Nianię wysłać do punktu na- prawczego — dzieci zaczęły okropnie płakać. Ani matka, http://www.nabudowie.org.pl - Niech pani nie będzie tchórzem, AIexandro. - Nie jestem tchórzem. - Proszę to udowodnić. - Nie chodzi o mnie, tylko o Rose... - Ja jestem jej opiekunem. A pani będzie nam towarzyszyć. Na bosaka i przewieszona przez moje ramię albo w butach i na własnych nogach. - Ujął ją pod brodę. - Czy to jasne? Nie pozostawił jej dużego wyboru, jako że tupanie i rozrzucanie rzeczy niewiele by pomogło. - Proszę mi dać chwilę. Skrzyżował ramiona na piersi. - Zaczekam tutaj. Był nieugięty, więc siadła potulnie i zaczęła upinać włosy, mimo że chętnie utarłaby mu nosa. Dreszcze przebiegały jej po plecach, ręce drżały, kiedy patrzyła w lustro i widziała,

- Posłuchaj. Tylko dlatego, że twój ojciec... - Mój ojciec był rozpustnikiem, któremu zależało wyłącznie na prawowitym dziedzicu. Nie licząc kilku niezbędnych kontaktów z żoną, nie pozwolił, żeby małżeństwo w jakikolwiek sposób zmieniło jego dotychczasowe życie. Wicehrabia wstał. - Żal mi kobiety, która kiedyś zostanie twoją małżonką. Sprawdź Po wyjściu służących zaczęła spacerować w tę i z powrotem po piwnicy, myśląc usilnie, czego jeszcze zażądać. W końcu ktoś zostawi drzwi otwarte. W pewnym momencie jej wzrok padł na okno. Znajdowało się pod samym sufitem, było bardzo małe i ocienione od zewnątrz przez winorośl, tak że do środka wpadało niewiele światła. Nasłuchiwała przez chwilę, po czym zaniosła krzesło pod ścianę i stanęła na nim, ale sięgnęła tylko dolnej framugi. Obmacawszy stare drewno, stwierdziła, że dałoby się je wypchnąć. Zeszła na podłogę i rozejrzała się za jakimś narzędziem. Niestety Lucien usunął wszelkie przedmioty, które mogłyby jej pomóc w ucieczce. Po latach poświęconych na zdobycie niezależności wiedziała jednak, że nie wolno jej się poddać. Podeszła do kufra. Pod ubraniami i butami znalazła ozdobną spinkę do włosów, kiedyś należącą do matki. Miała kształt kwiatu z bardzo ostrymi łodyżkami. Lucien opadł na ławkę obok Francisa Henninga. - Mogę? - zapytał, wskazując na jego rapier.