pozwól mi zemdleć - błagała bezgłośnie. Zmusiła się do powolnego,

uniknąć takich sensacji. No cóż, może jeśli wtedy przeszłaby przez typową dla tego wieku uczuciową huśtawkę, to teraz nie czułaby aż takiej mięty do Diaza. On był złym, bardzo złym chłopcem, a ona - choć czuła pożądanie - musiała o nim zapomnieć i skoncentrować się na istotniejszych sprawach. - O czym myślisz? - spytała matka podejrzliwie. - Masz bardzo specyficzny wyraz twarzy. Zdarzyło się już wcześniej coś takiego? Może mi nie powiedziałaś? - Co? Och, nie. Nie, nic z tych rzeczy Właściwie myślałam, jakie szczęście miałam dotychczas, że właśnie nic takiego się nie wydarzyło. - Szczęście? To znaczy, że bywałaś w opałach takich, że... an43 251 - To znaczy, że bywałam już w różnych miejscach, próbując znaleźć kogoś, kto wiedziałby coś o przemytnikach dzieci. Ale nigdy nie chodziłam sama - dodała szybko. - Nigdy. - Przynajmniej tyle - odetchnęła z ulgą pani Edge. - Ale ja już nie wiem, córuś, jak będę teraz spać. Słysząc, że robienie takich http://www.okulistarastenska.pl - Si - odparła kobieta ostrożnie. Diaz wyciągnął rękę i pchnął drzwi do środka. Lola wydała z siebie pisk protestu i cofnęła się o kilka kroków. Mężczyzna tylko zajrzał do wnętrza, pozostając na progu, gospodyni zawahała się. Diaz milczał. I czekał. Światło w domku było słabe, przyćmione, ale mimo to Milla zauważyła ciekawskie spojrzenia, które rzucała na nią Lola. an43 212 Może ośmieliła ją trochę obecność drugiej kobiety, bo w końcu mruknęła „Pasę" i wpuściła ich do środka. Wewnątrz domu panował zaduch. Pojedyncza naga żarówka świeciła się w małej lampce stojącej w rogu pomieszczenia. Stary

mógł być nieobliczalnie brutalnyW gruncie rzeczy nie znała go od tej strony; tamta noc w Guadalupe dała jej tylko pewne wyobrażenie o jego możliwościach. Ale wiele mówiły już same jego oczy Znamienne były reakcje ludzi, którzy mieli z nim do czynienia lub tylko o nim słyszeli. Byłaby naiwna, zakładając możliwość zaistnienia czegokolwiek Sprawdź torebce, włączyła go i przeszła przez menu, by odnaleźć ostatnie połączenia przychodzące. Był tam: numer gdzieś z centrali w El Paso. Odruchowo nacisnęła „zadzwoń", i wtedy spojrzała na zegar: było po drugiej w nocy. Szybko wcisnęła „zakończ". Ktokolwiek to był, może poczekać do rana. Zapewne będzie wtedy bardziej chętny do współpracy Zapisała numer na kartce, zgasiła światło i wróciła do łóżka. Tym razem śniły się jej jakieś bezsensowne, niespójne strzępy obrazów, które zapominała natychmiast po kolejnym ocknięciu. Mimo tak niespokojnego snu obudziła się o zwykłej porze, czyli o piątej trzydzieści. Czuła się prawie normalnie. Uświadomiła sobie, że jest niedziela, jedyny dzień, w którym nie musiała iść do biura. No, chyba że wyskakiwała jakaś nagła sprawa, a zazwyczaj tak właśnie było.