– Proszę bardzo – zgodziła się Rainie.

Kim była owa dziewica, której – jak napisał w pożegnalnym liście – zaraz po Polsce poświęcić chciał ostatnie tchnienie? Otóż, drogi czytelniku, jedną z najmężniejszych niewiast naszych czasów! Bo oto kiedy nieszczęsny Podhorecki wylizał się z ran i zesłany został w najdalsze krańce mroźnej pustyni Sybiru, Agnieszka wyruszyła za nim. Tam, wśród nieludzkiego krajobrazu, urodz- 52/86 iły się im dwie córki. Ale czyż możemy się dziwić, że dzieciątka, którym pisane były polskie wiosny, poumierały wydane na pastwę syberyjskich zim? I czyż zaskoczy nas myśl o ucieczce, która opętała nieszczęsnego ojca? Podhorecki obmyślił przemyślny plan: udać samobójstwo i skryć się na wozie, którym Agnieszka wracać będzie w rodzinne strony. Napisał zatem pożegnalny list i pozostawił swoje ubranie nad brzegiem rwącej http://www.operacje-plastyczne.net.pl/media/ się nazywał. – Rainie znów wzruszyła ramionami. – Biorąc pod uwagę styl życia mojej matki, ta historia chyba nie mogła inaczej się skończyć. – A co z tobą? – zapytał cicho Quincy. – Na twoim miejscu wyjechałbym z Bakersville na dobre. – Próbowałam. Przeniosłam się do Portland. Studiowałam. Upijałam się. Przez cztery lata. Potem trafiłam do AA. Ale gdy w końcu obroniłam dyplom, stwierdziłam, że równie dobrze mogę wrócić do Bakersville, bo choć cały czas uciekałam, ciągle lądowałam w punkcie wyjścia. Poza tym podoba mi się tutaj. Odziedziczyłam po matce dom. Już jest spłacony, co stanowi pewną ulgę, kiedy się zarabia piętnaście tysięcy rocznie. – Mieszkasz w domu, w którym się wychowywałaś? – Quincy rzucił jej sceptyczne spojrzenie. – Nie przeszkadza mi to. Najbardziej lubię werandę. – Uśmiechnęła się zagadkowo. – Szczerze mówiąc, podoba mi się praca policjantki w małym miasteczku. Mam kontakt z

O trzeciej Pelagiusz wręczył bratu Kleopie dwie półrublówki. Popłynęli. Przewoźnik podał igumenowi lekarstwo dla brata Dawida. Izrael wziął, jeszcze na coś zaczekał. Potem westchnął ciężko i patrząc wprost na rudego mniszka, wypowiedział słowa już zupełnie dziwne: – Mający uszy niechaj słyszą cucullus. – Co, co? – spytał Pelagiusz, kiedy starzec już kuśtykał w głąb wyspy. Sprawdź drzwi. Jadalnia: stół, dwa krzesła, mosiężny zbiornik z kranikiem na niewielkiej szafce. Za nią w amfiladzie salon wyłożony ohydnym czarnym dywanem w brudnożółte 68/86 kwiaty. Nad kominkiem medalion z podobizną gospodarza. Nawet ten wyidealizowany wizerunek nie może ukryć śladów choroby, która powoli wyniszcza jego ciało. Jakby ktoś nożem wyostrzył rysy twarzy. Tylko oczy są wciąż te same – jak soczewki, które chciwie wciągają światło, by go już nigdy nie wypuścić.