nie wiedziałem, jak bardzo potrzebuje. Wtedy widział ją po raz ostatni. Żywą. A teraz... Nagle spociły mu się dłonie. Co zabójca zrobi teraz, żeby pogrążyć go jeszcze bardziej? Musiał dotrzeć do prawdy. Andy Latham mieszkał od strony zatoki. Kelsey to cieszyło, choć właściwie nie miało większego znaczenia. Z uwagi na swoją wielkość, Key Largo nie mogła nigdzie zapewnić bezpiecznego dystansu. Miło było jednak wiedzieć, że jest się oddzielonym choćby autostradą US1. Kelsey nigdy nie lubiła Andy'ego Lathama, a Sheila nienawidziła swego ojczyma. Zarabiał na życie łowieniem ryb, jak wielu ludzi na Key. Miał kawałek ziemi, dawniej zarośniętego mangrowcami bagna, powstały dzięki osuszeniu terenu przed wybudowaniem w pobliżu, pod koniec lat pięćdziesiątych, hotelowej przystani. 47 Samochodem droga z bliźniaka do domu Andy'ego http://www.optyktwojeoczy.pl - Nie ma w tym nic tajemniczego - odparł Dane swobodnym tonem, choć czuł, że wszystkie mięśnie napięły się mu do granic wytrzymałości. - Zaginęła, a kobiety, które zaginęły, znajdowano ostatnio w kanałach. - Szukałeś Andy'ego Lathama, który też zniknął, przynajmniej na razie. Można wiedzieć, dlaczego? - Dlatego, że jest sukinsynem, a Sheila go nienawidziła. Patrzył na Hectora, lecz nadal widział twarz Sheili. Piękną... Już nigdy nie będzie piękna. Sheila, która powiedziała: „Dane, pomóż mi". Czuł mdłości. Zwykle nie reagował tak na kontakt ze śmiercią. Nigdy jednak nie widział kobiety, którą znał, z którą dorastał, z którą sypiał, martwej,
- Wtedy doradziłabym wielką srebrną Gwiazdę Dawida. - Ponieważ wierzyłabym, że to powstrzyma Mary, tak? Ponownie Jessica najpierw starannie przemyślała swoją wypowiedź. - Ujmijmy to tak... Istnieje najwyższa istota, dla wygody powiedzmy, że to jest „on". On jest samym dobrem. Ale istnieje także skończone zło i ono toczy z dobrem odwieczną walkę. Zakładamy, że wy dwoje jesteście z Sprawdź zdawała się wyrównywać siły, może nawet - kto wie? - przechylać je na stronę potencjalnych ofiar. RS 48 Mężczyzna był ubrany w staroświecki sposób, nosił kapelusz z szerokim rondem i długi do ziemi skórzany płaszcz podróżny, w ręku zaś trzymał coś, co wyglądało na kuszę. Wpadł do pokoju niczym błyskawica, jeszcze w locie naciągnął kuszę, a gdy zwinnie opadł na nogi, przez chwilę stał nieruchomo, stwarzając wrażenie bastionu normalności w morzu złudzeń, kłamstw i obłędu, które królowały tej nocy w ruinach nad urwiskiem. - Nie! - wyszeptała kobieta u boku Nancy. - Nie! - W jej głosie dało się słyszeć nie tylko protest, ale i strach.