- Co? Że w końcu wpadniesz? - Nie sądziłem, że ty masz z tym coś wspólnego. - Dlaczego miałbym nie mieć? Uważałeś, że przejdę do porządku dziennego nad śmiercią tylu kobiet i nad tym, że Sheila zniknęła? Uwaga Jorge'a tak wyprowadziła Dane'a z równowagi, że prawie przegapił zakręt. Zdążył jednak i już na parkingu z wściekłością wdepnął hamulec. Jorge patrzył na niego z niedowierzaniem. - Nikogo nie zamordowałem. O czym ty w ogóle mówisz? - O striptizerkach. Ofiarach krawaciarza. Jorge pokręcił głową. - Pomyłka. Jestem winny, ale nie tego. Dane przez chwilę milczał. - Ktoś widział, jak wrzucasz coś do oceanu, Jorge. Chciałbym wiedzieć, co to było. - Nigdy nikogo nie zamordowałem - powtórzył Jorge. Dane nie patrzył na niego. http://www.orto-dentica.com.pl Narażasz siebie i innych ludzi. Poza tym mam wrażenie, że czegoś mi nie powiedziałaś, że masz coś, czego ja nie mam. Od chwili gdy przyjechałaś, nie szukasz właściwie Sheili, tylko depczesz mi po piętach. Dlaczego akurat mnie? 216 - Nieprawda. To ty pojechałeś za mną do Lathama, a potem zdobyłeś abordażem łódź Izzy'ego. Właśnie wtedy, gdy wypytywałam go o Sheilę. - To wszystko zdarzyło się później. Najpierw ty mnie zaatakowałaś. Dlaczego? Wzruszyła ramionami. - Daj spokój, Dane, przecież znasz powód. Przyjechałam,
jego myśli z siłą sztormowej fali. Bar był nieco oddalony od głównej drogi. Dane wybrał go jak zwykle, chciał czuć powiew morskiej bryzy i oglądać unoszące się na wodach zatoki łodzie. Przesiadywał tu często, choć zwykle nie pochłaniał tyle piwa. Jeśli już oczekiwał jakichś Sprawdź Wreszcie zostali sami, owce uciekły, drapieżniki zostały obrócone w proch. Jessica ujrzała kuszę skierowaną w swoją stronę, mężczyzna właśnie sięgał po kolejną strzałę. Jessica przeleciała przez pomieszczenie i uderzyła o niego w momencie, gdy zacisnął palce na strzale. Upadli, ona zerwała się na równe nogi, żeby uciec, lecz on zdążył chwycić ją za kostkę i przewrócić na ziemię. Zaraz potem przygniótł Jessicę do podłogi swoim ciałem, zrzuciła go z siebie, znowu starała się uciec, lecz on złapał ją za ramię i cisnął nią o poręcz schodów. Oszołomiona, potrząsnęła głową, przytrzymała się poręczy, skoczyła, kopnęła napastnika obunóż w tors. Zatoczył się do tyłu. Okazało się, że był równie szybki jak ona, bo wyrósł przed nią, gdy biegła do drzwi. Chciała go uderzyć, lecz ponownie zdołał ją przewrócić. Upadła obok noża, którym poprzednio próbował zadźgać ją jeden z