mieć się na baczności, ale w tym akurat momencie wszystko się

gościnną sypialnię na tym samym piętrze co Cichy Pokój, ale nie w jego bezpośrednim sąsiedztwie. Wszyscy cieszyli się z jej obecności, a z punktu widzenia Matthew okazało się to szczególnie pożądane. Matka Karoliny stanowiła żywą barykadę pomiędzy nim a starszymi dziewczynkami. Flic i Imogen czuły się przy niej zobligowane do traktowania go przyzwoicie, a Sylwii udawało się jakimś cudem tak wszystko organizować, żeby nie zostawiać ich sam na sam. Wszyscy byli dla siebie grzeczni, bo też zbyt mocno zamknęli się w sobie, by miało być inaczej. Matthew, choć szczerze współczuł pasierbicom, nie potrafił w tym wczesnym stadium zdobyć się na żaden krok, skoncentrowawszy się na własnym żalu. Dom wydawał mu się ciągle ciemny i chłodny, mimo że na zewnątrz było ciepło i świeciło słońce. Smutek przenikał go do szpiku kości, ogrom nieszczęścia i poczucie winy - to ostatnie raczej irracjonalne, jednak dostateczne, by nie mógł się go wyprzeć - przysłaniały cały świat. Pewne myśli niczym niewidzialna armia w podkutych butach tratowały mu co jakiś czas zbolałą duszę. Powinien przy niej być. Nie wolno mu było zostawiać jej samej. Gdyby został z nią w domu, to wszystko by się nie zdarzyło. Wychodził na spacery, przeważnie na wrzosowiska, brnąc przez najdziksze miejsca, jakie tylko mógł znaleźć. Specjalnie wyszukiwał http://www.patomorfologia.com.pl poddani nie chcieliby dla następcy tronu kogoś takiego jak ona. Shey wiedziała, co powinna zrobić. Problem w tym, że wcale tego nie chciała. Miała przeczucie, że zerwanie złamie jej serce. ROZDZIAŁ ÓSMY - Mężczyźni! - jęknęła Parker. W niedzielę kawiarnia i księgarnia były otwarte krócej niż w dzień powszedni. Przyjaciółki zamknęły drzwi za ostatnim klientem i wreszcie spokojnie usiadły na zapleczu. Shey tego właśnie potrzebowała - pobyć wśród bliskich, życzliwych osób, odetchnąć lżej. Wiedziała, że może liczyć na przyjaciółki. Nie dadzą jej zginąć. Pocieszą w potrzebie,

- Wszystko, co chciałabyś mi powierzyć, nawet najbardziej osobiste sprawy - ciągnął - pozostanie między nami, obiecuję ci to. - Sięgnął znów po jej rękę, poczuł, że jest zimna, więc ją uścisnął. Tym razem nie wyrwała mu dłoni. - Ale nie będę miał żalu, jeśli sekrety dziewczynek zatrzymasz przy sobie. Trzy soboty później Matthew stał, obserwując Karolinę na Sprawdź wokół niego; Matthew w jednej chwili znajdował się w Aethiopii tamtego ostatniego dnia z Karo, w następnej na wrzosowisku z Imogen, w jeszcze następnej patrzył rozgoryczonym wzrokiem w łazience na pasek testu ciążowego, a wreszcie towarzyszył żonie, kiedy desperacko walczyła o ratunek dla swojego dziecka. Nie do zniesienia. Ale - z jego egoistycznego punktu widzenia - lepsze to, niż gdyby Karo popełniła samobójstwo. Słabość uniemożliwiła mu myślenie. Zamknął oczy i wyłączył umysł. Czas przestał istnieć. Obudziła go Zuzanna. - Przepraszam - powiedziała na wstępie. - W porządku. - Matthew dźwignął się z wysiłkiem do pozycji się-