- Pocałuj mnie - szepnęła. Pochylił się nad nią i zrobił to, czego pragnęła. Uśmiechnęła

- Słuchaj uważnie. Nie widziałaś jej i już. Wiem, że potrafisz dochować sekretu, masz w końcu sporo własnych. Jeśli powiesz komukolwiek, że ją tu spotkałaś, to przysięgam, że znajdę cię i zabiję. Nie żartuję. Pamiętasz chyba, że nadal mam klucz do twojego domu? Jeżeli mnie nie posłuchasz, bez wahania poderżnę ci gardło. Eva miotała się, próbując go kopnąć. - Blefujesz! A twój honor? - Ona znaczy dla mnie więcej. - Powieszą cię! - Gdyby coś się jej stało, chętnie pójdę na szubienicę. Nie próbuj mnie oszukiwać, chyba że życie ci zbrzydło. Twarz Evy pod warstwą ryżowego pudru posiniała. Wpiła mu się w nadgarstek paznokciami. Alec ścisnął jej szyję nieco mocniej. - Najwyraźniej nie słuchasz, co do ciebie mówię. Czy mam cię zadusić i wrzucić twojego trupa do morza? - Nie! Nie! - wychrypiała w końcu. - Nie... powiem... nikomu! - W porządku. - Puścił ją. Eva osunęła się po ścianie na ziemię, osłaniając zsiniałą szyję rękami. Spojrzała na niego z autentycznym strachem. - A teraz się wynoś! Uciekła bez słowa. Alec roztarł palce. Czuł się fatalnie, lecz uznał, że osiągnął cel. Powiódł dłonią po włosach, zaskoczony własnym postępkiem. Mimo to nie zastanawiał się, czy grożenie kobiecie śmiercią można pogodzić z rycerskością. Gotów http://www.podloga-drewniana.biz.pl To był on. To musiał być jego książę! - Patrz, to ON – szepnął do kolegi, ciągnąc go za rękaw i pokazując swojego księcia. Karol niechętnie na niego spojrzał i aż go zamurowało. Przystojny. Naprawdę przystojny. Nagle do tamtego stolika podeszło dwóch chłopaków, jeden brunet, szczuplejszy i wyższy, a drugi blondyn, lepiej zbudowany. Ten niższy usiadł koło j e g o księcia i rozmawiał z nim wesoło. W pewnym momencie blondyn zaczął się rozglądać, a jego spojrzenie zatrzymało się na Krystianie. Powiedział coś do księcia, na co ten… O Boże! Spojrzał w jego stronę! Patrzył na niego! Przełknął ślinę. Co robić? Co robić?! Książę wstał, uśmiechając się drapieżnie. Serce Krystiana waliło jak opętane. - On tu idzie! – pisnął zdenerwowany do Karola. Ten również był oczarowany brunetem i jego lekkim, nieco kocim krokiem.

trzeźwy Damien wciąż był na niego wściekły za to, że wyłudził pożyczkę od jego żony Mirandy. Alec wiedział, że nie powinien był tego robić, jednak znalazł się w sytuacji bez wyjścia, a poza tym pozostawał w jak najlepszych stosunkach z tą kruczowłosą, posągowo piękną bratową. Prócz danej Becky obietnicy, że nie wciągnie w jej sprawy nikogo innego, również myśl o małych bratankach i bratanicach nie pozwalała mu zwrócić się do braci. Musi działać sam. Spostrzegł nagle, że Becky mocniej otuliła się swoim płaszczykiem i patrzy na Sprawdź krzyknęła przeraźliwie, gdy Becky rzuciła się ku drzwiom. - Rebecca! - huknął Michaił. - Wracaj! Nie obejrzała się nawet. Wpadła w otwarte drzwi frontowe i rzuciła się do ucieczki. Alec skrył się za rogiem, gdy Becky wyskoczyła na zewnątrz ledwie kilka chwil po tym, jak weszła do rezydencji Westlanda. Ku jego zdumieniu popędziła prosto przed siebie. Już miał zawołać na nią po imieniu, gdy jakiś mężczyzna wybiegł z pałacu w ślad za nią. Wysoki, smukły brunet z krótką, szpiczastą bródką, która okalała zacięte usta, wydał się Alecowi znajomy. - Rebecca! - wrzasnął brunet donośnie, z obcym akcentem. Miał około czterdziestki i nosił wojskowy mundur - białe spodnie, wysokie czarne buty, granatową kurtkę ze złotymi epoletami, zapinaną na mosiężne guziki. - Dość tych szaleństw! Wracasz ze mną do domu! Becky jakby go nie słyszała, biegła co sił w nogach. Umundurowany mężczyzna warknął coś w obcym języku. Natychmiast spoza pałacu wybiegło czterech potężnych