Na jego twarzy malował się skrywany niepokój. Wstał

szampana, pomyślała Tempera. Oczyma wyobraźni widziała lady Rothley, wyjątkowo piękną w swej białej sukni, i lady Holcombe przyglądającą się jej z zazdrością. Lady Barnard zapewne jest uprzejma i miła, stara się sprawiać każdemu przyjemność, hrabia zaś — patrzy na belle-mère ciemnymi, wiele mówiącymi oczyma, a może nawet przeszedł już do ekstrawaganckich komplementów, brzmiących w jego ustach jak szczera prawda. A co robi książę? Pytanie to płonęło w jej umyśle ognistymi literami. Czy on także podziwia lady Rothley? Czy rywalizuje z hrabią o każdy jej uśmiech i ciepłe spojrzenie jej błękitnych oczu? Głęboko w piersi Tempera czuła ból, który przeszył ją jak cios sztyletem. Jestem zazdrosna, przyznała uczciwie. Jak mogę być tak absurdalnie, głupio zazdrosna o belle-mère? Widziała swoje odbicie w lustrze, prostą czarną suknię i bladą twarz okoloną ciemnymi włosami. http://www.pogotowie-weterynaryjne.pl Mógł się ożenić, ale małżeństwo rodziców nauczyło go ostrożności w tej kwestii. Być może na początku rzeczywiście byli w sobie zakochani, jednak uczucie nie przetrwało. Ojciec porzucił ich, kiedy Edward miał zaledwie pięć lat. Wciąż pamiętał, jak bardzo był tym zdruzgotany i jak mocno opłakiwał rozstanie. To doświadczenie uczyniło go ostrożnym w uleganiu uczuciom. Wolał raczej wybrać emocjonalny celibat. Konsekwencją była wstrzemięźliwość fizyczna, ale uznał to za lepsze niż ewentualny zły wybór. - Skoro chcesz zostać... - Chcę, żebyś ty się wyniósł - burknęła Bella - i to jak najprędzej. Nie możemy tu zostać oboje - dodała, kiedy nie odpowiedział. - Jest tylko jedna sypialnia. - Moja - zgodził się Edward. - A może oczekiwałaś zaproszenia? - Po ostatniej nocy? - Zorientowała się od razu, że powiedziała niewłaściwą rzecz. - Nie pamiętam, żebyś się uskarżała, a poza tym... - Mam tego dosyć. - Bella okręciła się na pięcie i wyszła z kuchni. Była wykończona i potrzebowała świeżego powietrza, ale bała się, że jeżeli wyjdzie na zewnątrz, nie będzie mogła wrócić. Mógłby się przed nią zamknąć albo zmienić zamek. Weszła do głównego salonu. Była to wielka przestrzeń z olbrzymimi oknami od podłogi do sufitu i tarasem. Ruszyła do okna. Edward spojrzał na swój złoty zegarek. Co też kierowało kobietą pokroju Belli Swan? Nawet nie pomyślała, na co się naraża, ulegając swojej seksualności. A może to właśnie ryzyko stanowiło o atrakcyjności tej zabawy? Czyżby nie obchodziło jej, że takie życie mogło się skończyć ciężką chorobą, a nawet śmiercią? Odpowiedzialność spoczywa na niej i tylko na niej, pomyślał ponuro. Nic go nie obchodziła i nie był jej nic winien.

Od zachodu powoli rozprzestrzeniała się fala czerwonego światła, przesuwając się w górę, by tam zlać się z ciemnym błękitem zamierającego letniego dnia. Tempera nie mogła patrzeć na to piękno obojętnie. Jednocześnie serce jej drżało na myśl, że wkrótce, może już za kilka minut, książę przyjedzie z Francji i stanie koło niej. Sprawdź - Rozumiem. - Matthew zerknął na Chloe, która siedziała teraz na podłodze tuląc Kahlego, który tym razem w ogóle go nie przywitał. Matthew popatrzył na Sylwię. - Muszę ją zobaczyć. Pokiwała głową. - Oczywiście, że musisz. Wybacz, że nie ruszam się z miejsca. - Nie gadaj głupstw, Imo cię potrzebuje. Izabela wspomniała, że lekarz dał Flic jakiś środek? - Dostała zastrzyk - odpowiedziała Chloe z drugiego końca pokoju. - Bo zaczęła krzyczeć i nie mogła przestać. Ja też krzyczałam, kiedy znalazłam mamusię. Matthew spojrzał ze zgrozą na teściową, ale ta przytaknęła