- Nie, od tego jest żona. - O, nie! - wybuchnęła, zrywając się z fotela. - Kto pana wychowywał? - Całe zastępy guwernantek i prywatnych nauczycieli - odparł spokojnie. - Słyszałam, że pański ojciec był niezbyt dyskretny w swoich romansach, ale mimo to nie potrafię uwierzyć, że ktoś równie inteligentny, jak pan, może mieć takie poglądy na temat kobiet... - Ledwo znałem ojca. Do osiemnastych urodzin widziałem go z pięć razy. - Ja... przepraszam - wymamrotała. Siadając z powrotem w fotelu, pomyślała o swoim uroczym, zabawnym i czułym ojcu. - Więc sądzi pani, że znalazła klucz do mojej duszy, tak? - mówił dalej, uśmiechając się lekko. - Otóż nie, ale to całkiem inna historia. - Przeciągnął się i wstał. - Dobranoc, panno Gallant. Alexandra zamrugała. Była przygotowana na wszystko... z wyjątkiem końca słownego pojedynku. - Więc pan się poddaje? - Nie, to pani nazwała mnie wybrednym. - I nadal tak twierdzę, a pan wie, że mam rację. Dlatego pan ucieka. - Nie kuś licha, Alexandro - szepnął, podchodząc do niej. - Chyba że chcesz spłonąć. - Zdaje się, że powiedzenie brzmi „nie igraj z ogniem”. Chwycił ją za ręce i podniósł z fotela. Nie zdążyła nic więcej powiedzieć, gdyż http://www.pokryciadachowe.biz.pl a ja nic nie mogę zrobić. Chyba że zrezygnuję z tytułu oraz wszystkiego, co się z nim wiąże, i zostanę kominiarzem. - Więc zapomnij o niej i żyj dalej. - Prędzej zapomnę oddychać. - Zamierzasz chodzić osowiały przez całą wieczność? Kilcairn spiorunował przyjaciela wzrokiem. - Nie chodzę osowiały, tylko czekam. Oznajmiłem jej, że teraz z kolei ona powinna ustąpić. To wrażliwa kobieta. Zrozumie, że mam rację i że postąpiła niemądrze, rezygnując ze mnie na rzecz tłumu uroczych dam, które chętnie wyszłyby za mnie za mąż. - A jeśli nie zrozumie? Podobną rozmowę Lucien odbył sam ze sobą, kiedy Alexandra tydzień temu opuściła Balfour House. - Zrozumie.
- Całe zastępy guwernantek i prywatnych nauczycieli - odparł spokojnie. - Słyszałam, że pański ojciec był niezbyt dyskretny w swoich romansach, ale mimo to nie potrafię uwierzyć, że ktoś równie inteligentny, jak pan, może mieć takie poglądy na temat kobiet... - Ledwo znałem ojca. Do osiemnastych urodzin widziałem go z pięć razy. - Ja... przepraszam - wymamrotała. Sprawdź powiedziała cichym, niepewnym głosem. - Ba! - prychnął Monmouth. - Nie dziękuj, gdyż i tak nigdy mi się nie odpłacisz. Bądź po prostu zadowolona, że dbam o reputację rodziny, bo w przeciwnym razie najchętniej widziałbym cię w Aus... - Nie zamierzałam dziękować - przerwała mu siostrzenica. - Jak śmiesz przypuszczać, że... - Alexandro, to ja zaprosiłem twojego wuja - wtrącił Lucien. Obeszła biurko i zbliżyła się do niego. - Myślałam... - Co? - Myślałam, że się zmieniłeś! - Bo to prawda. - Więc co on tutaj robi? - Pokazała palcem na diuka.