przyjść tu i przenocować na drugim łóżku? – zapytała Freya i usiadła

– A ja?! Co ze mną, Kate?! Spojrzała na niego z niedowierzaniem. – Przecież to dziecko, Richardzie. Nie potrafi zadbać o siebie. Ruszyła w kierunku pokoiku Emmy. – Dobrze, idź! – zawołał za nią. – Tak jak poszłaś do Luke’a. Masz czas dla wszystkich, tylko nie dla mnie. Dla Luke’a. Dla ludzi w kawiarni. Dla swojej córki. Zatrzymała się i odwróciła w jego stronę. – To jest nasza córka – powiedziała drżącym głosem. – Nasza. Chociaż nikt by się tego nie domyślił, gdyby się dowiedział, ile z nią spędzasz czasu. – A czemu miałbym to robić? Jesteś przy niej przez dwadzieścia cztery godziny na dobę! Dla mnie nie ma już miejsca. Zupełnie nie spodziewała się takiego wybuchu zazdrości. Wystarczyło jej to, co myślał o Luke’u i jego sukcesie. Ale zazdrościć własnej córce, bezbronnemu dziecku, to jest już wyjątkowo obrzydliwe. – Richardzie, dorośnij. Przestań zachowywać się jak rozpieszczony bachor, który zawsze dostawał to, czego chciał. Kate pobiegła do pokoju małej. Emma rozpłakała się na dobre. Richard poszedł za nią. Zanim zdążyła podnieść córkę, złapał ją za rękę i http://www.pol-dent.pl - Krzesło dla pani - rzekł z ukłonem. Malinda nie zdążyła jeszcze usiąść, a Dawid już podsuwał jej salaterkę z frytkami. Potem były hamburgery. Bułki wyglądały jak ugniecione pięścią. Malinda ostrożnie chwyciła soczystą, zniekształconą kulę i przy okazji potrąciła podsuwaną jej z drugiej strony butelkę z ketchupem. Z palcami ociekającymi tłuszczem rozglądała się za serwetką. - O, przepraszam - Jack zerwał się od stołu. Oderwał kawałek papierowego ręcznika z leżącej przy zlewie rolki i podał Malindzie. - My lubimy bardzo soczyste hamburgery - dodał puszczając do niej oko.

w jednej chwili tam się znaleźć. Zdaje się, że to nieco rozproszyło obawy Kelly. Laura rozpakowywała rzeczy, a dziewczynka rozglądała się po pokoju. Jej uwagę zwrócił wielki pluszowy miś z satynowymi, zielonymi uszami i łapkami. Wypchany zwierzak był niemal tak duży, jak Kelly. Cały czas ciągała go za sobą. Zatrzymała się przed łóżkiem, popatrzyła w górę i przycisnęła Sprawdź będzie w mieście. Ale Luke nie oddzwonił. Jego milczenie stanowiło odpowiedź. Luke nie potrzebował już jej przyjaźni. Ani przyjaźni, ani samej Kate. Wolał zapomnieć. Wobec tego powinnam dać mu spokój, pomyślała. Wstała od biurka i podeszła do śpiącej w wózku Emmy. Uśmiechnęła się. Przynajmniej nie musi wybierać między dzieckiem a pracą. Nie chciała zostawiać małej z nianią. Byłoby jej żal, gdyby musiała rozstawać się z córką, nie mogąc na bieżąco obserwować wszystkich jej osiągnięć. Tak jak Richard. Od czasu ostatniej kłótni, która odbyła się przy wtórze krzyków Emmy, wychodził z domu częściej niż zwykle, jednak kiedy wracał, przez jakiś czas zajmował się dzieckiem. Wyglądało na to, że w końcu