Marla Amhurst Cahill.

zatrzymała sie na trzecim pietrze. - To znaczy... nie do domu, ale w ogóle, do San Francisco. - Myslałem, ¿e wiesz. Alex uwa¿a, ¿e firma potrzebuje pomocy. -Zmru¿ył oczy. - Przynajmniej tak mówi. 207 - Ale ty mu nie wierzysz? - spytała, idac obok niego korytarzem otaczajacym klatke schodowa. Zza zamknietych drzwi pokoju Cissy dochodziła głosna muzyka. Marla zapukała i wsuneła głowe w uchylone drzwi. Cissy, ze słuchawka telefonu w rece, skrzywiła sie na widok matki. - O co chodzi? - Chciałabym porozmawiac. Dziewczyna zagryzła wargi. Wygladała tak, jakby miała ochote uciec i schowac sie w kacie. Z wyrazem znudzenia na twarzy przerzuciła włosy przez ramie, przybierajac wystudiowana poze. - Mo¿e pózniej, co? Musze odrobic lekcje. Marla spojrzała na telefon i magnetofon. W całym pokoju nie dostrzegła ani jednej otwartej ksia¿ki, ale to nie był http://www.poradniapsychologiczna.info.pl oddychać powietrzem w szafie. Jej nerwy były tak napięte jak struny gitary, które zaraz pękną. - Dlaczego nie daje mi spokoju podejrzenie, że pańska awersja ma coś wspólnego z moją matką? Twarz sędziego poszarzała. Shelby z trudem trzymała się na nogach. - Niech mi pan nie mówi, że miał pan romans z moją starą? - Nie! - Sędzia wyrżnął pięścią w biurko. Shelby aż podskoczyła. Nevada nawet nie drgnął. - No, więc o co chodzi, do diabła? Sędzia przez długą chwilę wpatrywał się w swoją pięść, a potem powoli przeniósł wzrok na twarz Nevady. - Jeśli ci powiem, musisz obiecać, że zostawisz Shelby w spokoju. - Tego nie mogę zrobić. - Jasne, że możesz, ty Metysie, nieudaczniku. Bo bez względu na to, co o tobie myślę, wiem, że chcesz tego, co najlepsze dla Shelby, a ty nie jesteś tym czymś. Jesteś przeklętym, narwanym synem indiańskiej dziwki i pijaka,

- Chciałbym sie z nia spotkac, kiedy ju¿ ja odnajdziecie - rzekła Marla. - ¯eby zło¿yc jej przynajmniej wyrazy współczucia, jesli w ¿aden inny sposób nie bede mogła jej pomóc. - Zobacze, co da sie zrobic - obiecał detektyw. Rozmawiali jeszcze kilka minut, potem Paterno zakonczył Sprawdź rozdzieranego metalu, kiedy samochód przerwał słabsze miejsce w barierce i stoczył sie miedzy pnie drzew. Zgodnie z planem. 6 Ale cie¿arówka, cholerna cie¿arówka, nad która nikt ju¿ nie panował, jechała droga w dół, nabierajac predkosci. Biegł teraz, czuł przeszywajacy ból w kostce i ogien w płucach. Cie¿arówka jechała coraz szybciej. Koła zablokowały sie w koncu. Lasem wstrzasnał pote¿ny huk, kiedy przerwała metalowa barierke i zaczeła staczac sie zboczem za jego plecami. Jakby polował na niego wsciekły, mechaniczny potwór. Tony pogietego metalu łamały krzaki i mniejsze drzewa. Serce waliło mu jak młotem, nogi same niosły go