Zatrzymałam się, poczuwszy, jak wygina się i poskrzypuje pod moją wagą drzewo do wierzchołka pień, który okazał się brzozowy. W dole złowrogo snuły się szare cienie, a ilość świecących oczek naprowadzała na myśl pszczeli rój. Zagrażające ryczenie nie ucichło ani na minutę, z ¬rzadka przelatując się z piskiem i szczękaniem zębów - wilki ciągle próbowały wspiąć się po pniu, ale na szczęście, nie osiągali sukcesów. Nabrałam tchu, pomagając sobie, chwyciłam za gałąź i obejrzałam się po bokach, wyglądając przyjaciół. Orsana pomachała mi ręką. Do okupowanego przez nią świerku było przynajmniej trzy sążnie. Wampir siedział tam także, trochę niżej – miał piękny widok na pupę Orsany, mocno obciągniętej spodniami.

nawet, że w którymś momencie zaangażował się całym sobą w ten związek. - Tylko nie próbuj zaprzeczać - ciągnął Rory. - Dwa razy chciałeś mi przyłożyć, bo z nią flirtowałem. Dla mnie to zazdrość przez duże „Z". A skoro jesteś 145 zazdrosny, to znaczy, że ci na niej zależy. I bardzo dobrze, bo lubię Maggie i nie przeszkadzałoby mi ani trochę, gdyby została moją bratową. - Maggie nie chce wychodzić za mąż - burknął Ash. - Sama mi to powiedziała. - Albo kłamała, albo zmieniła zdanie, bo wczoraj wieczorem oświadczyła, że owszem, chce wyjść za mąż. Za ciebie. Ashowi na moment stanęło serce. Powoli obrócił się do Rory'ego. - Widziałeś się z nią? - Owszem, widziałem się i nie po to, żeby z nią flirtować, więc się nie nadymaj jak król ropuch i nie próbuj mi przyłożyć. Pojechałem porozmawiać z nią, http://www.pucharkamikadze.pl/media/ ROZDZIAŁ PIĄTY Ash dał Maggie godzinę, tylko godzinę, na zakupy. Zagroził nawet, że jeśli nie wróci na czas do samochodu, on odjedzie bez niej. O ile go znała, był gotów spełnić groźbę. Na szczęście w pierwszym sklepie, do którego weszła, udało się jej załatwić niemal wszystko: kupiła wózek, kołyskę, trzy wielkie torby ubranek dla niemowląt. Oczywiście nazwisko Tanner zrobiło swoje - ledwie je wypowiedziała, pojawił się właściciel sklepu, cały w uśmiechach i ukłonach, gotów spełnić każde życzenie klientki z rancza. Obiecał też, bez dodatkowej opłaty, dostarczyć wszystkie zakupy własnym transportem.

odłożyła z powrotem. - Przepraszam, nie powinnam o tym mówić. - Owszem, powinnaś. Siedzi ci to w głowie, lepiej to z siebie wyrzucić. - Masz rację, że siedzi mi w głowie. - Maureen upiła trochę retziny. - Ta jedna sprawa naprawdę nie daje Sprawdź - Od razu trzeba było tak mówić, zamiast stać jak słup soli i gapić się na nią. - Mrucząc coś pod nosem, poszła na zaplecze, zatrzaskując za sobą z hukiem drzwi. - Teraz możesz z nią rozmawiać! - krzyknęła jeszcze. - W cztery oczy. - Ash? 148 Nie mógł wykrztusić słowa. Podszedł powoli do baru, przechylił się, ujął dłonie Maggie i podniósł do ust. Obojgu w tym momencie łzy napłynęły do oczu. - Chcesz, żeby Laura miała kochającą rodzinę, tak mówiłaś.