– Proszę bardzo. – żachnął się Fernando. – Nie mam nic do ukrycia. – Gdy patrzył na Bentza, w jego wzroku płonęła nienawiść. – Ale ty... Ty spocona świnio. Mam nadzieję, że bardzo cierpisz. Bentz go nie puszczał, nawet żeby wytrzeć pot z czoła. Sobowtór Jennifer mu się wymknął, ale tego smarkacza nie wypuści z rąk. – Daruj sobie, młody. Jeśli nie zaczniesz mówić, długo nie wyjdziesz z pudła. Powiedz, gdzie jest twoja dziewczyna, gdzie przetrzymujesz moją żonę. Zaplanowaliście to razem, prawda? Ty byłeś biegaczem? Ty wykonujesz najgorszą robotę? – Bzdury! – Dobra, ja gadam bzdury, a ty pójdziesz siedzieć za porwanie. – Bentz cały czas myślał o uwięzionej O1ivii. Zacisnął dłoń na ramieniu chłopca. – Porwanie i kilka zabójstw... Rozdział 37 W Blue Burro było ciasno, tłum gości wypełniał salę z pomalowanym sufitem. Na drewnianych belkach przycupnęły drewniane papugi. Między gośćmi kręcili się kelnerzy w czarnych spodniach, białych koszulach i kolorowych bandanach na szyi. Nosili tace pełen półmisków z jedzeniem, rozstawiali miseczki guacamole. Co jakiś czas zbierali się dokoła jednego stolika, nakładali klientowi wielkie sombrero na głowę i śpiewali hiszpańskie „Sto lat”. Lokal tętnił życiem. Montoya domyślał się, że policja już pytała o Fernanda, więc wolał nie rzucać się w oczy. http://www.restauracjabracka.pl – Naprawdę ją zabiłaś? – O1ivia chciała to usłyszeć jeszcze raz. – O, nie. Sama się zabiła. Zapomniałaś już? A jeśli chodzi o liścik samobójczy, nawet nie wiedziałam, że istnieje. Sama go napisała, dużo wcześniej. Nasza Jennifer nie była zbyt stabilna psychicznie. A Bentz... I tak nie miał jej dosyć. Nawet rozwód go nie wyleczył. Ciągle do niej wracał. Niektórzy nigdy się niczego nie nauczą. – Zachichotała. – Ale on tak. Dzisiaj dostanie nauczkę. O1ivia czuła, jak strach ścian jej krew w żyłach. Z trudem formowała słowa: – Co on ci takiego zrobił? – Nie wiesz? Naprawdę? – Umilkła na chwilę pogrążona w myślach. – Zostawił mnie. I to nie raz, tylko dwa, za każdym razem dla tej suki, która ciągle łamała mu serce. – Spojrzała na ścianę, skupiła się na niewidocznym punkcie, widzialnym tylko dla niej. – Kochałam go. Przyjęłam go z powrotem, ufałam mu, wierzyłam w niego... – Urwała. Miała łzy w oczach. – A on mnie zostawił. Samą. A po śmierci Jennifer szukał ucieczki w
Tylko kto wiedział, że po odzyskaniu przytomności widział jej postać? Tylko Kristi i jeszcze jedna czy dwie pielęgniarki. Nikt inny, chyba że coś wypaplały komuś, kto mu źle życzy. – Cholera. – Zamknął pudełko z pizzą, wytarł ręce i zadzwonił do żony, do kobiety, którą kochał. Która czeka na niego w ich domu pod Nowym Orleanem. Która robi, co w jej mocy, by mu zaufać. Sprawdź – Za grzechy męża. – Nie rozumiem. Wariatka odwróciła się i uśmiechnęła lekko. – Pewnie, że nie rozumiesz. – Posłuchaj, wypuść mnie, dobrze? – Och, oczywiście, po dwunastu latach planowania, czekania, szukania sobowtóra Jennifer, mam sobie odpuścić? Dlaczego? Bo, twoim zdaniem, to dobry pomysł? – Patrzyła O1ivii prosto w twarz, jej lodowate oczy były martwe jak wzrok demona. – Niczego nie rozumiesz, co? Bentz musi zapłacić. Poczuć ten sam ból, co ja. Zrozumieć, jak to jest stracić ukochaną osobę i żyć dalej, dzień za dniem, ze świadomością, że nie tylko cię skazał na śmierć, ale też zniszczył własne życie. Czym jest całkowita, przerażająca samotność? – Nakręcała się, mówiła coraz głośniej, energiczniej, poczerwieniała na twarzy, zaciskała pięści. – Opanowała się jednak, uspokoiła oddech, rozluźniła dłonie i mówiła dalej ochrypłym