- Uhm. Nawet pomyślałem o butach. Kupiłem je - powiedział

- Willę zbudował mój dziadek, a po śmierci ojca matka jako tradycyjna muzułmanka zamieszkała w części kobiecej. - A ty? Mieszkałeś razem z nią? Edward zatrzymał się i popatrzył na nią, marszcząc brwi. Jej pytanie przywołało bolesne wspomnienia, których wolałby teraz uniknąć. Ale w głosie Belli pytającej z troską o jego dzieciństwo brzmiało coś niewypowiedzialnie słodkiego i kojącego. - Wychowałem się w pałacu, razem z innymi dziećmi - odpowiedział lekko. - Żyliśmy tam jak jedna rodzina. A więc Edward został opuszczony przez swoich rodziców tak samo jak ona przez swoich. Nie zastanawiając się, co robi, Bella wyciągnęła dłoń i dotknęła jego ramienia w geście współczucia, ale pod wpływem bezpośredniego kontaktu cały altruizm natychmiast wywietrzał jej z głowy. Serce waliło jak oszalałe, zalał ją żar i pragnienie, by być z nim, tylko z nim i na zawsze. Wyobraźnia podsuwała obrazy ich fizycznej bliskości i gorących wzajemnych pieszczot. Zupełne szaleństwo. Jak mogła sobie pozwolić na to uczucie? Edward drgnął i spojrzał na dłoń Belli spoczywającą na swoim ramieniu. Nikt jeszcze, nawet kiedy był dzieckiem, nie okazał mu tak jednoznacznie i po prostu współczucia. Ale przypomniał sobie szybko, że ta kobieta miała wielu kochanków. Mogła opuścić go nawet łatwiej i zranić jeszcze mocniej, niż zrobił to ojciec. Podniósł rękę z zamiarem strząśnięcia dłoni Belli ze swojego ramienia, ale ku swojemu zdumieniu zamiast tego nakrył jej dłoń swoją dłonią, tak jakby chciał ją tam zatrzymać. Jak cisza mogła być tak intensywna i pełna głębi? Ciężka od zmysłowej obietnicy? Bellę ogarnęła panika. Nie była na to gotowa, a przede wszystkim bała się bólu odrzucenia. Wysunęła swoją dłoń spod dłoni Edwarda. - Miałeś mi pokazać część przeznaczoną dla kobiet - przypomniała mu. - Tędy - odpowiedział krótko, odwrócił się pospiesznie i podążył korytarzem. Bella musiała prawie biec, żeby za nim nadążyć. Otworzył ozdobione geometrycznym ornamentem drzwi w końcu korytarza i weszli do znajdującego się za nimi pomieszczenia. Duży, prostokątny pokój udekorowano w stylu mauretańskim, ze stylizowanymi łukami, wnękami i ornamentami. Wypełniały go niskie sofy obłożone barwnymi jedwabnymi poduszkami i przepięknymi perskimi chodnikami. - To jest główny salon. Okna wychodzą na ogród, wystarczy otworzyć okiennice. Sypialni jest kilka, wszystkie przygotowane dla gości, więc możesz wybrać, którą chcesz. - Która należała do twojej matki? – zapytała Bella. - Matka miała swój własny apartament. Jest teraz zamknięty. Radziłbym ci wziąć pokój sąsiadujący z salonem. Ma bezpośrednie wyjście do ogrodu. - Zamilkł na chwilę, ale zaraz dodał: - Obawiam się, że do powrotu moich pracowników będziemy zmuszeni gotować sobie sami. Mnie to nie przeszkadza, ale... http://www.rybka-kosmetolog.pl automatu telefonicznego. Komórka znów mu się rozładowała - na co komu ten przeklęty złom, skoro bateria siada akurat wtedy, kiedy jej człowiek najbardziej potrzebuje? Dziewczynki zeszły do kuchni, kiedy Zuzanna je zawołała, usiadły grzecznie przy stole i dały popis umiejętności aktorskich, udając, że jedzą jajka w koszulkach z tłuczonymi ziemniakami, które przed nimi postawiła. - Może wolicie coś innego? Mnie tam wszystko jedno. 324 - Nie jesteśmy ofermami - odparła Imogen. - Same możemy sobie przyrządzić, co tylko zechcemy. - Wiem - przyznała Zuzanna. - Po prostu nie mamy apetytu - wyjaśniła Flic. - Przepraszamy - dodała Chloe.

i kochać go całą duszą i ciałem. Należała do niego, a on należał do niej. Na wieczność. Książę pustyni ROZDZIAŁ PIERWSZY Bella zapłaciła taksówkarzowi i przez chwilę obserwowała budynek, w którym znajdował się apartament jej ojca. Z nagłym smutkiem uświadomiła sobie, że apartament należy teraz do niej. Ojciec zmarł i pozostawił jej cały majątek. Były także pewne zobowiązania. Być może nawet nie chciał jej w ten sposób obciążać, ale Bella nie miała zamiaru się od nich uchylać: Na to wspomnienie wyprostowała szczupłe ramiona. Dotkliwie odczuwała stres ostatnich kliku tygodni. Śmiertelny atak serca zabrał jej ojca bez żadnego ostrzeżenia. Wprawdzie nigdy nie było między nimi specjalnej zażyłości, bo i skąd miałaby się wziąć, ale ojciec to ojciec i Bella szczerze go kochała. Sprawdź Nie chciała, by tak się w nią wpatrywał. I by sprawiało mu to przyjemność. - Nie mam zamiaru droczyć się teraz z tobą. Zrobiło się późno. Pora iść do łóżka. - Zapraszam do mojego - rzekł, uśmiechając się prowokacyjnie. Nie mogła się nie roześmiać. - Przykro mi, książę, ale chyba sobie daruję. - Psuj - odciął się, powtarzając jej określenie. Wyprostował się i ruszył do swojego pokoju. - Tanner? - zawołała za nim. - Tak? - Odwrócił się. Sama była zaskoczona swoimi słowami. -Brakuje ci jej?