Nie zrobił żadnego ruchu.

sprawy, że postąpił nagannie. To była chyba najbardziej rzucająca się w oczy różnica między nim a Lucienem. Hrabia brał odpowiedzialność za swoje uczynki. Monmouth nie tyle jej nienawidził, co po prostu całkowicie ją lekceważył. - Potrzebowałam jedynie odrobiny serca. - Ha! Serca i portfela. - Nie. Więc nie przeprosisz? Nawet przez wzgląd na pamięć mojej matki, a twojej siostry. - Wyszła za nędznego malarzynę, wbrew mojej woli. Nic nie jestem jej winien. Nikomu. Żadnych przeprosin. Tak pieczołowicie pielęgnowany gniew na Rettingów nagle się w niej wypalił i zgasł. Nie chciała należeć do tej rodziny. Znalazła inną. - W takim razie ja przepraszam. I wybaczam ci, bo nic nie możesz poradzić na to, że jesteś człowiekiem bez serca. Inaczej nie byłbyś takim głupcem. - Ruszyła do drzwi. - Nie pozwolę się obrażać! - ryknął diuk za jej plecami. - Przyszłaś żebrać o pieniądze, kuzynko? Na podeście stał Virgil Retting. Opierał się o balustradę i uśmiechał szyderczo. - Dzień dobry, Virgilu - powiedziała i skierowała się do wyjścia. - Nic od nas nie dostaniesz, rozpustnico. Tego było za wiele. Alexandra rozprostowała ramiona i odwróciła się powoli. - Wątpię, czy wystarczy ci inteligencji, żeby mnie zrozumieć, ale mimo wszystko http://www.rybka-kosmetolog.pl/media/ - Pojawił się już ktoś z prasy? Chłopak pokręcił głową. - Jeszcze nie. - To dobrze. Jeśli przyjadą, zawiadom mnie. Nawet jeśli będę bardzo zajęta. Nie chcę mieć ich w hotelu. Jasne? - Tak, psze pani. Natychmiast. Gloria uśmiechnęła się. - Jak dotąd dobrze się spisałeś, Jim. Moje uznanie. W hotelu, tak jak się spodziewała, panowało absolutne pandemonium. Zaraz po wejściu zorientowała się, że John i Pete nie są jedynymi, którzy byli przesłuchiwani. Policja rozmawiała też z recepcjonistką i bagażowym. Wyciągnięto nawet z łóżek dwójkę gości, którzy wrócili do hotelu na krótko przed znalezieniem ciała. Gloria kipiała. W chwilę po wejściu dopadł ją rozhisteryzowany menedżer. - Policja chce przepytać wszystkich gości! Upierają się przy swoim, a ja nie wiem, co mam robić! - Po moim trupie - mruknęła. - Nie martw się, Vincent, zajmę się... W drzwiach pojawił się parkingowy. - Pani St.Germaine, są tutaj! - wołał, machając ręką. Dała mu znać, że słyszy, i zwróciła się ponownie do menedżera: - Muszę tam iść, Vincent. Nie pozwól im budzić gości. Zaraz wracam.

na jego widok, rozpalił mu krew w żyłach. - Milordzie, czy mogę przedstawić panu lady Victorię Fontaine? Vix, to jest lord Kilcairn. Ukłonił się lekko. - Lady Victorio, miło mi. - Milordzie, wiele o panu słyszałam. - Posłała mu łobuzerski uśmiech, który zapewne Sprawdź - Właśnie. Pragnąłbym, żeby spróbowała pani przekazać mojej kuzynce chociaż część swojego magnetyzmu. Z kurzym rozumkiem i brakiem poloru biedaczka ma niewielkie szanse na złapanie męża. Panna Gallant zerwała się i stanęła za krzesłem, trzymając torebkę przed sobą jak broń. Wpiła w niego turkusowe oczy. - Nie wierzę, żeby mówił pan poważnie. Dlatego przypuszczam, że toczy pan ze mną jakąś grę... - Mówię całkiem poważnie. Jak już wspomniałem, zapłacę pani bardzo dobrze. Kobieta wyprostowała się dumnie. - Może jednak powinien pan dać ogłoszenie, że szuka pan kochanki, milordzie. Posłał jej gorzkie spojrzenie. - Po co? Mężczyźni nie żenią się z kochankami. Panna Gallant cofnęła się kilka kroków w stronę drzwi.