Oderwał usta od jej ust.

Spojrzał w pełne bólu oczy. - Słucham, Imo. Powiedz. Oboje słyszeli wokół siebie kroki, jakiś ruch. Matthew widział, że Zuzanna, policjant i dwoje ratowników są już blisko, a on nie da rady ich powstrzymać. - Później, dobrze? - szepnął nerwowo. - Kiedy będziemy sami. Imogen się nie odezwała. - Dobrze? - naciskał Matthew. Pomogli im się podnieść i dali mu kolejny suchy koc, a Zuzanna - sama szczękając zębami - objęła Imo ramieniem. Dziewczyna nie protestowała, pozwoliła poprowadzić się przez grząską trawę w stronę drogi, do jedynej już karetki. Dwie - z Chloe i Flic - musiały już odjechać. - Flic nie chciała się ruszyć - powiedziała mu później Zuzanna - ale ją zmusili. - To dobrze. 356 Brązowe oczy Zuzanny patrzyły pytająco, ale bez charakterystycznego inkwizytorskiego wyrazu. Ta nowa Zuzanna była na to zbyt wstrząśnięta i zasmucona. http://www.sepupulebubu.pl Wyrzucić to wszystko. Ale łatwiej pomyśleć, niż zrobić: Flic już nie wiedziała, co sprawia jej większy ból: okropny smutek, jaki zaczynał ją dręczyć, poczucie osaczenia i straszliwej samotności czy nagła chęć krzyku. Naprawdę miała na to ochotę - wrzeszczeć, wrzeszczeć i nie przestawać, póki wszyscy się nie zbiegną... Przez kilka sekund musiała nawet zatykać sobie z całej siły usta, by się powstrzymać, potem impuls osłabł i pozostało tylko zadowolenie, że Imo wciąż śpi... Ale Imogen, która leżała nieruchomo z zamkniętymi oczami, oddychając równo i spokojnie, bynajmniej nie spała. Przeciwnie, była całkowicie przytomna. I całkowicie świadoma. Flic zawsze grała główną rolę w ich tandemie. Bo to był tandem - bez Chloe - z Flic jako przywódczynią.

przełożył to na inny dzień. - Może kanapkę? - zaproponowała. - Nie odmówię - powiedział. Więc najpierw zaniosła Flic zupę, potem zeszła z powrotem na dół, przygotowała kromkę z grubym plastrem sera i piklami - ściśle według upodobań ogrodnika, przy okazji ukroiła i sobie plasterek, tylko Sprawdź ich po prostu wyrzucić, jak to robiły wytworne damy. Najwyraźniej te same myśli zaprzątały głowę leżącej na sofie lady Rothley, która nagle ciężko westchnęła i powiedziała: — Och, Tempero, co ja bym dała za to, byś mogła ze mną pojechać! — Bardzo bym chciała — odparła dziewczyna. — Oddałabym wszystko, by zobaczyć południe Francji. Papa często opowiadał mi o tych miejscach. Kiedyś był nawet gościem lorda Salisbury'ego w jego willi w Beaulieu i odwiedził willę „Wiktoria” panny Alice Rothschild. Papa mówił, że była wprost przepełniona skarbami sztuki. 22