szczegóły, jeden lub dwa jakoś przelecą mu przez palce.

– Bethie jest dobrą matką – powiedział w końcu. – Zawsze wspaniale opiekowała się naszymi córkami... córką. Córkami. – Jak się poznaliście? – W college’u. Kiedy robiłem doktorat z psychologii. – Jest psychologiem? – Nie. Bethie pochodzi z zamożnej rodziny. W tych sferach college jest sposobem na znalezienie odpowiedniego męża. Szkoda... ma niezwykły umysł. – Jest ładna? – zapytała Rainie. Quincy zawahał się. – Ładnie się starzeje – powiedział w końcu obojętnym głosem. – Ładna, inteligentna i do tego dobra matka. Tęsknisz za nią? – Nie – stwierdził kategorycznie. – Czemu nie? – Moje małżeństwo to prehistoria, Rainie. Kiedy się poznaliśmy, Bethie podziwiała moje policyjne sukcesy, ale oczekiwała, że wybiorę karierę psychologa z prywatną praktyką, którą wyżej ceni się w towarzystwie niż pracę gliny. Cholera, ja też tak myślałem. A jednak dałem się zwerbować. Nie powiedziałem „nie”. I biedna Bethie musiała brnąć przez życie z agentem. Jeśli chciałem być wobec niej lojalny, powinienem był zostać psychologiem. Ale wybrałem wierność sobie. Praca mnie wciągnęła na dobre, a moje małżeństwo rozpadło się. – Dlaczego nie mówisz o niej nic złego? http://www.slubne-autka.com.pl w mydlanych operach, a których w domu nikt nie używał. A nawet jeśli ktoś napisał je na kartce pocztowej, nigdy nie brałam ich do siebie. Chociaż być może od czasu do czasu lubiłabym dostawać kwiaty. Różowe róże. Albo w odcieniu szampana. Tak, z pewnością by mi się spodobały. Oczywiście, trzeba wziąć pod uwagę dostawę czekoladek i innych słodyczy. Na czekoladki mogę się zgodzić, byle nie w pudełku w kształcie serca. Podobnie nie przepadam za czerwonym aksamitem. Co ty na to? Ramie leżała rozciągnięta na łóżku obok Quincy'go. Na razie nie chciało im się ubierać. Było trochę po dwunastej, słońce stało wysoko na niebie i telefon mógł zadzwonić w każdej chwili. Chrzanić to! Głowę położyła na jego ramieniu. Palcem wskazującym kreśliła wzory na jego piersi. Lubiła to uczucie - sprężyste i jednocześnie jedwabiste włosy. Lubiła jego zapach - seksu i wody po goleniu. Lubiła jego wygląd -

jego mocną stroną. Zasadzka to jedno. Strzał z bezpośredniej odległości to co innego. - To było proste - warknął Andrews, ale mówił drżącym głosem. Znajdująca się za nim Rainie powoli wyciągała rękę, sięgając po pistolet, który Quincy spostrzegł pod szklanym blatem stołu. Natychmiast odwrócił wzrok, żeby Andrews nie popatrzył w tę samą stronę. Teraz patrzył na Kimberly, Sprawdź - Doktorze Andrews - powiedziała cicho. - Gdyby coś się stało, powie pan coś mojemu ojcu? Proszę mu przekazać, że ostatnią osobą, z którą spotkałam się tego wieczoru, był nowy instruktor na strzelnicy. Proszę mu powiedzieć, że poznałam Douga Jamesa. 21 Gabinet Williama Zane'a, Wirginia Chcę znać nazwisko. - Anonimowość to podstawa działania AA. Nie ujawniamy tego rodzaju informacji. - Dobrze. Chrzanić nazwisko. Pewnie to i tak jest tylko jakiś pseudonim. Potrzebny mi jest rysopis tej osoby. - Powtarzam, że anonimowość jest podstawą działania AA. - Panie Zane, tu chodzi o śledztwo w sprawie zabójstwa. Może pan przekazać