- Karnawał już w pełni. Obawiam się, że będziesz musiała obywać się bez swojego zwykłego towarzystwa.

Alexandra poczuła ściskanie w żołądku. Lord Kilcairn okazał się rycerski. Doskonale zdawał sobie sprawę, że lady Halverston na pewno wie wszystko o niej i o lordzie Welkinsie. - Nie uważasz, że powinnam służyć za przyzwoitkę mojej drogiej Rose? - zapytała Fiona, skubiąc rękawiczki. - Jest sama, biedactwo. - Bardziej mi zależy na znalezieniu kogoś, kto tobie posłuży za przyzwoitkę. - Lucienie, jesteś okropny... Hrabia podszedł do starszej, elegancko ubranej pary, siedzącej w głębi pokoju. - Lordzie i lady Merrick, czy mogę przedstawić państwu moją ciotkę Fionę Delacroix? Ciociu, oto markiz i markiza Merrick. Gdy Fiona usłyszała tytuły, od razu poprawił się jej humor. - Bardzo mi miło. - Dziękujemy, moja droga. Proszę usiąść z nami. Kobieta opadła na krzesło. Alexandra zrobiła krok, żeby zająć miejsce u jej boku, ale lord Kilcairn położył ciepłą dłoń w rękawiczce na jej nagim ramieniu. - Nie jestem aż taki okrutny - szepnął. Alexandra odsunęła się czym prędzej i rozejrzała spłoszona, czy ktoś nie widział jego gestu. Ruszyli przez amfiladę pokojów. - Nie mogę panu towarzyszyć - syknęła. - Jestem pracownicą. - Więc poszukam Rose. - Sama ją znajdę. http://www.slubne-autka.com.pl/media/ - Słucham? Uśmiechnął się bez krzty rozbawienia. - Zatem uważa pani, że mogłem dokonać lepszego wyboru dla swojej kuzynki? - Skoro już pan poruszył ten temat, lordzie Kilcairn, dziwię się, że panna Gallant znalazła pracę w Londynie. Zastanawiał się przez chwilę, czy panna Beckett zdaje sobie sprawę, po jak cienkim lodzie stąpa. Ostatecznie guwernantka mieszkała pod jego dachem i znajdowała się pod jego opieką. Wiedział jednak, że Alexandra byłaby niezadowolona, gdyby zrobił scenę. Niemal słyszał, jak go karci za straszenie debiutantek. Z drugiej strony, zawsze robił to, co chciał. - Panno Beckett, wiem, że to dopiero początek sezonu, ale czy już ktoś stara się o pani względy? Ciemne oczy się roziskrzyły.

- Mama mówiła, że chętnie nas przyjmiesz, bo nikogo innego nie masz. „London Times” z trzaskiem uderzył o stół. Alexandra podskoczyła, gotowa stanąć w obronie uczennicy, ale na widok gniewnej twarzy Kilcairna powstrzymała się od krytycznej uwagi. Postanowiła najpierw rozeznać się w stosunkach panujących w tym domu, nim weźmie czyjąś stronę. - Nowa sytuacja dla nikogo nie jest łatwa - powiedziała łagodnym tonem i sięgnęła po Sprawdź - Owszem, ale przedtem podwoję lub potroję twoją straż, ukochana. Nie będzie żadnych niespodzianek oprócz tych, które zaplanowałem. Wyglądał na tak przejętego, że nie zdołała powstrzymać się od śmiechu. - Zapewniam cię, że nigdzie się stąd nie ruszę. Słowo. Robisz dzisiaj dobry uczynek, Lucienie. Rose jest bardzo szczęśliwa. - I okazuje to wszem i wobec. - Posławszy jej ostatnie spojrzenie, ruszył do drzwi. - Nazywa mnie swoim bohaterem, wyobrażasz sobie. - Pytanie brzmi, czy lubisz być bohaterem? Zatrzymał się w progu. - Nie mów nikomu, bo to kompletnie zniszczy moją reputację, ale tak. - Uśmiechnął się jak uczeń, który właśnie spłatał figla. - Chyba tak. Wrócę po ciebie za parę godzin. Opadła na łóżko. - Będę czekać.