Musi znalezc jednak jakis sposób, by wydostac sie z tego

- Nie wiem, skad u ciebie takie poczucie humoru - mrukneła. Nick przyciagnał ja do siebie. - Có¿, kochanie. Nie przejmuj sie. Jestem banita, pamietasz? - powiedział, wciagajac w nozdrza zapach jej perfum. - Jak mogłabym zapomniec? - Nie mo¿esz - powiedział z krzywym, złosliwym usmieszkiem. -Bo gdy tylko stad wyjde, zabierzemy małego i Cissy i wyjedziemy do Oregonu. Zamieszkamy tam razem i zostawimy to wszystko za soba. Mama te¿ bedzie mogła z nami pojechac, jesli zechce, ale zało¿e sie, ¿e nie zechce. - Myslałam, ¿e jestes na mnie zły. - Kylie starała sie zapanowac nad emocjami. - Byłem. Ale przemyslałem sobie wiele rzeczy i sadze, ¿e mo¿e... nie, ¿e na pewno razem stworzymy sobie wspaniałe ¿ycie. - Miałes operacje, a potem byłes nieprzytomny. Chyba nie miałes zbyt du¿o czasu na przemyslenia. - Wcale nie potrzebowałem du¿o czasu - mrugnał do niej, a Kylie zadr¿ała pod jego spojrzeniem. - Nie lubie sie http://www.sparkel.pl intruz, który wypłynął na ciemną wodę, gdzie w każdej chwili można stracić grunt pod nogami i utonąć w nieznanych, zdradzieckich głębinach. A potem zobaczyła swoje nazwisko i imię. Ojciec założył jej teczkę? - Och, tato - szepnęła w odruchu rozpaczy i niedowierzania. Usłyszała skrzypnięcie otwieranych drzwi, a potem cichą rozmowę ojca z Lydią. Zamarła, rozpoznawszy jego miarowe kroki i stukanie laski. Przygryzła wargę i szybko wyciągnęła z szuflady kilka teczek - tylko kilka, żeby nie było widać, jak wiele ich ubyło. Po cichu zamknęła kredens na klucz, zostawiła klucz na kryształowej salaterce i bezgłośnie wybiegła z pokoju. Wprawdzie była gotowa na konfrontację z ojcem, gdyby ją zastał w swoim gabinecie, ale nie musiał wiedzieć, z jakim uporem jego córka dąży do celu, ani o tym, że zamierza przewrócić dom do góry nogami i przeczesać wszystkie jego dokumenty, żeby poznać prawdę o losie swojego dziecka. Jego nieregularne kroki było słychać coraz bliżej. A niech to! Wcisnąwszy akta pod pachę, zostawiła lekko uchylone drzwi i, żeby nie wpaść na ojca, pobiegła przez spiżarnię,

nachmurzył. Frustracja pogłębiała bruzdy na jego twarzy. - Pogadamy później. Tymczasem spróbuj ustalić listę ludzi, którzy mogli ci wysłać paczkę z materiałami na temat 53 Elizabeth. - Już nad tym pracuję - przyznała. Prawdę mówiąc, przez całą podróż samolotem zastanawiała się, kto mógłby chcieć się z nią skontaktować i dlaczego zrobił to po tylu latach, akurat w tym samym tygodniu, w którym Ross Sprawdź Przez chwilę patrzyła w inną stronę; zauważył kropelki potu na jej czole. - No dobrze, bałam się ciebie, bo... - jej wzrok znowu spoczął na nim - ...bo kochałam cię, Nevada - wyznała. Między jej brwiami pojawiły się małe zmarszczki i nagle Nevada zaczął żałować, że tak nalegał. Nie chciał słuchać skrywanego przez dziesięć lat wyznania. - Właśnie tak. To było głupie. Idiotyczne. Dziecinne. Ale kochałam cię. Masz czego chciałeś i... och Boże, jak ja cię kochałam. Żadna zdrowa na umyśle kobieta nie powinna tak kochać mężczyzny, ale... kurczę, nigdy nie mogłam na ciebie liczyć, prawda? Nigdy nie wiedziałam, na czym stoję w naszym związku, a potem... potem zaszłam w ciążę i... i... - Umilkła i przygryzła wargę, wciąż się ze sobą zmagając. Potarła ramiona, jakby zrobiło jej się zimno, chociaż nadal było bardzo gorąco. - Potem - wyszeptała, czerpiąc siłę z jakiegoś nieznanego źródła - zanim się obejrzałam, rozpętało się prawdziwe piekło, i byłam naprawdę przerażona. Wszystko mnie przerażało. Ale chodziło o coś więcej. Wyczytał to z jej pociemniałych oczu. - Nawet próbowałam raz z tobą porozmawiać - przyznała i zauważył, że kąciki jej ust zastygają, podobnie jak ramiona. - Ale kiedy zajechałam pod twój dom, ty... ty byłeś z Viancą Estevan.