Godzinę później przekroczyli pieszo granicę, wchodząc do

an43 398 kolejny krok. Udało się umówić dość wcześnie, w związku z tym zadzwoniła na lotnisko i zarezerwowała bilet na lot z Charlotte o osiemnastej. Jutro wieczorem będzie we własnym domu. Pierwszy raz od... nie pamiętała. Na pewno od ponad tygodnia. Następnego dnia spała tak długo, jak się dało. Zjadła późne śniadanie, obejrzała kilka porannych talk-show w telewizji, wzięła prysznic, umyła włosy i poświęciła sporo wysiłku ich uczesaniu. Potem zrobiła sobie delikatny makijaż. Chciała efektownie się zaprezentować. Wybrała prostą granatową spódnicę i bluzkę z długimi rękawami w morskim kolorze, z pasującymi granatowymi guzikami. W tym stroju wyglądała kobieco, a zarazem profesjonalnie. Zawsze gdy była zdenerwowana, szczególnie dbała o wygląd. Koncentrując się na ubraniach, mogła choć trochę opanować nerwy, zdusić nudności, powalczyć z dzikim młotem walącym w skronie. Nauczyła się, jak zachowywać spokój nawet w obliczu niewypowiedzianego bólu. Robiła to właśnie teraz, choć jej spokój był tylko powierzchowny. Lustro pokazywało jej twarz wypraną z emocji - jak http://www.stomatologwarszawa.org.pl - Wiem. Uwierz mi - westchnęła. - Zresztą nie mogłabym pójść z tobą na kolację ze względu na nasz układ. - Czyli...? - Jesteś sponsorem Poszukiwaczy. Nie mogę narażać finansowego bezpieczeństwa organizacji dla swojego prywatnego życia. - Przynajmniej jesteś szczera - powiedział po kolejnej chwili ciszy I walisz prosto z mostu. Doceniam to, ale w końcu i tak cię przekonam. - Powiedzmy, że spróbujesz przekonać - poprawiła go łagodnie. Zaśmiał się głośno; jego śmiech był męski, pociągający. - Czy to wyzwanie? - zapytał. an43

- Jest Meksykaninem. Zauważyła, że o matce mówił w czasie przeszłym, podczas gdy o ojcu - w teraźniejszym. - Twoja matka... nie żyje? - Zmarła kilka lat temu. Zresztą jestem prawie pewien, że moi rodzice nigdy nie byli małżeństwem. Sprawdź 122 - Spotykasz się z kimś? Milla głośno się roześmiała. Plotki rozchodziły się szybko! - Jeżeli masz na myśli True Gallaghera, to odpowiedź brzmi: „nie". - Oj, słyszałam coś innego - uśmiechnęła się lekko Susanna, w jej niebieskich oczach tańczyły figlarne chochliki, - On spróbował, ja odmówiłam. To wszystko. - Słyszałam, że w sobotę wieczorem odprowadzał cię do samochodu. - Owszem. I tyle, nic więcej. - Dajże spokój, czemu się z nim nie umówisz? Przecież to... - Susanna zawahała się, po czym dokończyła zmysłowo: - Prawdziwy