nie mówiąc już o tym, że ukradł jego tożsamość. Żeby poznać czyjś

Nadal mierzyła do Danny’ego. Shep zrobił krok w jej stronę. – Stać! – krzyknęła, sama nie bardzo wiedząc, do którego z nich dwóch. Shep był wciąż uzbrojony i choć ufała mu jako przyjacielowi, nie mogła zapominać, że jest przede wszystkim ojcem. Gdyby uznał, że synowi coś grozi, albo gdyby Danny wpadł w popłoch... Rainie czuła, że sytuacja wymyka się jej spod kontroli. Nie wolno dać się ponieść nerwom. – Shep – zwróciła się do szeryfa, nie spuszczając oczu z chłopca. – Nic ci nie jest? – To jakaś pomyłka – przekonywał rozpaczliwie Shep. – Jedna wielka pomyłka. – Dobrze, ale na razie trzymaj ręce tak, żebym mogła je widzieć. – Rainie... Danny, posłuchaj mnie. Musisz odłożyć broń. Dobrze? Masz poruszać się bardzo powoli i położyć broń na podłodze. Danny nawet nie drgnął. Rzucał nerwowe spojrzenie to w jedną, to w drugą stronę. Niemal dawało się od niego wyczuć zapach panicznego strachu. Rainie uważnie przyjrzała się swemu jeńcowi. Miał na sobie czarne dżinsy, czarną koszulkę i białe sportowe buty. Chyba nie był uzbrojony w nic innego oprócz dwóch pistoletów, ale nie mogła mieć całkowitej pewności. Dzieciak pochodził z domu pełnego różnych okazów broni palnej i Rainie wiedziała, że Shep zaczął zabierać go na polowania, gdy tylko syn nauczył się chodzić. – Danny – powtórzyła już bardziej rozkazującym tonem. – Policzę do trzech, a potem położysz broń na podłodze. http://www.stomatologwroclaw.net.pl/media/ kto się śmieje ostatni? Gdzie jest twoja piękna córka, Quince? Gdzie jest matka twoich dzieci? Gdzie jest twój własny ojciec, który był całkowicie zależny od ciebie? Nie obchodzi mnie, co powiesz, kiedy nadejdzie raport z Filadelfii. Gdzie wtedy będzie twoja pieprzona kariera? Im ktoś jest większy, tym z większym hukiem się przewraca. 237 - Ty tego nie zrobiłeś. - Akurat. - Nie jesteś do tego wystarczająco mądry. Twarz Alberta poczerwieniała. - Myślisz, że ty jesteś taki mądry, Quince? No to zastanów się nad słowem „zemsta". Przez piętnaście długich lat pragnąłem się zemścić. Mogłem się dorwać do jednej z twoich spraw i tak namieszać, żebyś ją położył, ale to

– Nie kontrolujesz pęcherza. Kolejne radosne szczeknięcie. – Obsikujesz mi dywany. Bardzo wesołe szczekanie. – Dobrze. Świetnie. Też cię kocham. A teraz daj mi z powrotem mamusię. Odezwała się żona. Wielkie nieba, zaczerwienił się. Sprawdź historie różnych przestępstw. Trzeba się przy tym nieźle napracować, ale można całkiem zapomnieć o działaniu adrenaliny. - Ja też czytam wiele raportów - powiedział Quincy tonem nieprzyjmu¬ jącym krytyki. - Latasz samolotami. Rozmawiasz z ludźmi. Docierasz na miejsce, kiedy krew jeszcze nie zdąży zaschnąć. - Tak bardzo ci tego brakuje? Rainie uniknęła jego spojrzenia, nie chcąc odpowiadać na pytanie. Żałowała, że nie zamówiła butelki budweisera i postanowiła zmienić temat. 21 - Co u Kimberly? - Nie wiem. Rainie uniosła brwi ze zdziwienia.