– No to pieprzyć to prawo! – Sandy zachowywała się histerycznie i wiedziała o tym.

się z ładnymi ofiarami o niebieskich oczach i blond włosach. Z nikomu niepotrzebnymi blondynkami, panno Conner. Piękna kobieta, która żyje wyłącznie po to, żeby zabił ją jakiś obłąkany morderca. Rainie nadal była wstrząśnięta, kiedy podjeżdżała pod nieduży budynek mieszkalny, w którym mieściło się biuro Phila de Beersa. Chmury przesłoni¬ ły niebo. Ponad chmurami świecił księżyc, a mimo to było jakoś duszno Nawet świerszcze się nie odzywały. Wysiadła z samochodu zgarbiona i poruszona. Była gotowa strzelać a dopiero potem zadawać pytania. O dziewiątej Kimberly powinna już znaj- 146 dować się w swoim względnie bezpiecznym mieszkaniu. Quincy prawdopodobnie wyjaśnił wszystko ze swoim szefem w Quantico i właśnie wracał do Nowego Jorku. Rainie musiała jeszcze załatwić dwie sprawy, potem nade¬ szłaby jej kolej. Zatrzymała się pośrodku pustego parkingu i zaczęła wpatrywać się w gęsty mrok. Gdzieś poza zasięgiem wzroku słychać było szum samochodów na autostradzie. Światło latarni odbijało się od błyszczących kamyków w asfalcie. Poczuła intensywny zapach kapryfolium i jeżyn. - Witam panią. Przestraszyła się i odwróciła gwałtownie, jednocześnie sięgając po swojego http://www.tani-architekt.net.pl pasa. Tutaj jednak zapadka główna była wepchnięta pod rolkę, a zapasowa w ogóle odblokowana. Rainie znów pociągnęła za pas. Oboje patrzyli, jak rolka obraca się długo i swobodnie. - Gdyby pojechała do warsztatu - powiedział po chwili Amity - zauważyliby to. - Więc nasz człowiek zadbał o to, żeby nie oddała samochodu do serwisu. - Dość ryzykowne i trochę dziwne. Skoro postanowił w tym grzebać, dlaczego zrobił to miesiąc wcześniej? Ja bym to zrobił dzień wcześniej. A może oglądam za dużo kryminałów...? - To kwestia nastawienia - powiedziała Rainie. - Mojego, twojego, czyjegokolwiek. Ona wiedziała, że ma popsuty pas, więc nawet go nie zapinała. A kiedy na miejscu wypadku osoba prowadząca dochodzenie stwierdza, że kierowca był pijany i nie zapiął pasa...

Zamknęła oczy. Przytuliła się do Quincy'ego i wreszcie zasnęła. 27 Dom Quincy 'ego, Wirginia Glenda Rodman stała zaspana w korytarzu domu Quincy'ego. Był niedzielny poranek, trochę po wpół do siódmej. Agent specjalny Albert Montgomery wreszcie się zjawił. Nie widziała go od ponad czterdziestu ośmiu Sprawdź sufitu. Technikom nie było do śmiechu. Oddała im swojego glocka kaliber 40, żeby porównali drobiny prochu. A w końcu pomogła zebrać pięćdziesiąt pięć łusek – pamiątkę po strzelaninie, przez którą trzy osoby straciły życie, sześć odniosło rany, a całe miasteczko pogrążyło się w rozpaczy. Funkcjonariusze znaleźli cztery puste magazynki do dwudziestki dwójki i trzy szybkie ładowarki, do rewolweru kaliber 38. Dziwnie poczuli się na widok ładowarek, które miały zmniejszyć ryzyko pracy policjantów, a tymczasem ułatwiły zbrodnię, dokonaną prawie pod ich nosem. O dwudziestej Rainie zorganizowała na boisku improwizowaną odprawę. Przedstawiła się jako dowódca operacji i zrelacjonowała popołudniową akcję ujęcia Daniela O’Grady. Podziękowała kolegom z policji stanowej i okręgowej, którzy odpowiedzieli na wezwanie i pozostali długo po zakończeniu czasu służby, żeby pomóc przy sprawie. Potem zabrał głos detektyw Sanders z policji stanowej i nakreślił obraz przestępstwa, jaki