Czarnym Jarem, leżącym pół wiorsty od Zawołżska, dwa lata temu wykryto skarb: stary

Mała pokręciła głową. Miska z płatkami od piętnastu minut stała przed nią nietknięta. – A może jakiś owoc? kusiła Sandy. – A co powiesz na naleśniki? Mogę ci zrobić naleśniki z czekoladą! Pożałowała swoich słów w chwili, gdy je wypowiedziała. Naleśniki z czekoladą były przysmakiem Danny’ego. Becky pokręciła głową. Matka nie dała za wygraną. Rozpaczliwie szukając natchnienia, zajrzała do lodówki. Becky nie jadła od dwóch dni. – Już wiem. – W głosie Sandy brzmiała sztuczna wesołość. – Masz ochotę na sałatkę owocową! Wyciągnęła szybko szklaną miskę. Sałatka była jedną z czterech potraw, które wczoraj znaleźli przed drzwiami. Pozostałe naczynia zawierały makaron z serem, zapiekankę ziemniaczaną z szynką i nadziewany placek. Ale sałatka sprawiła Sandy największą przyjemność. Galaretka truskawkowa, plastry jabłek i bananów, orzechy i bita śmietana to ulubiony deser wszystkich dzieci. Jak dobrze, że ktoś pomyślał o Becky. Bóg jeden wie, ile dziewczynka się ostatnio wycierpiała. Sandy ustawiła na stole kolorową sałatkę, żeby Becky mogła ją obejrzeć. Mała uwielbiała galaretkę i bitą śmietanę. Chwila wahania i wreszcie Becky kiwnęła głową. Zwycięstwo! Nucąc cicho pod nosem, Sandy napełniła talerz i podsunęła go Becky razem z sokiem http://www.terazbudujemy.com.pl/media/ – Zabawimy się, Charlie. Ja będę zadawać pytania, a ty odpowiadać. Quincy jako ekspert oceni, czy mówisz prawdę. Jeśli nie spodobają mu się twoje odpowiedzi... albo jeżeli znowu mnie wkurzysz... zabieram się za twoją kurtkę. Będziesz pyskował, kurtka straci rękaw. I tak dalej. Jasne? – To tylko głupia kurtka. Mogę sobie kupić nową. – Dobra. – Rainie otworzyła scyzoryk i przytknęła ostrze do kołnierza. – Czekaj, czekaj! – Oddychał ciężko, a na jego górnej wardze zalśnił pot. Chłopak mógł mówić, co chciał, ale Quincy i Rainie wiedzieli, że trzymają go w garści. Stara kurtka z symbolem gangu motocyklowego na plecach była niezbędnym elementem kostiumu twardziela, na którego kreował się Charlie Kenyon. Bez niej czuł się nagi. Tak samo mogli zabrać Supermenowi pelerynę. – Pierwsze pytanie, Charlie. Dlaczego kręciłeś się koło Danny’ego O’Grady? – Bo był cool, w porządku?

Rainie nie mogła zapomnieć tych słów. Tyle agresji. Tyle złości. Wiedziała, że to możliwe. Ile razy ona sama w nocy... skulona w szafie, posiniaczona i rozdygotana, czując wciąż na rozciętej wardze smak krwi, pragnęła, żeby to się wreszcie skończyło. Żałowała, że nie jest na tyle silna, by położyć kres męce. Fantazjowała. Że się zbuntuje i matka przestraszy się jej. Że chociaż raz się odpłaci, może uderzy matkę mocno w twarz, a wtedy ona pokaja się i zaleje łzami. Nie wiedziałam, że to tak Sprawdź – Chyba tak. – I też nowa w tej okolicy. Panie Mann, bądźmy poważni. Niech nam pan nie wmawia, że nie mieliście ze sobą nic wspólnego. – Zaraz. Myślicie, że ja i Melissa... – Mann spojrzał na nich ze zdziwieniem i energicznie pokręcił głową. Po raz pierwszy od początku rozmowy wyraźnie się rozluźnił. – Jeśli naprawdę myślicie, że byłem związany z Melissą, to chyba bardzo mało o niej wiecie. – Co ma pan na myśli? – zapytał łagodnie Quincy. – Melissa miała problemy... freudowskie. – Z ojcem? – zapytała ostro Rainie. – Nie znam szczegółów – odparł – ale kiedyś wspomniała, że jest skłócona z rodziną. Mówiła, że jej ojciec to człowiek surowy, bardzo wymagający i niezbyt tolerancyjny. Proszę wziąć pod uwagę, że w ciągu kilku tygodni nawiązała romans z Vander Zandenem, mężczyzną prawie dwa razy od niej starszym...