rację: rzeczywiście w tym akurat jest prawdziwym asem - a wtedy

potem mamie czy komuś innemu. A nam wtedy nie pozostanie nic inne go, jak poinformować ich, co zrobiłeś, że stałyśmy się aż tak podłe. Matthew nadal się nie odzywał. - Czemu po prostu nie wyjedziesz? - spytała Imogen. - Daj spokój, Imo. On nie odpuści tak łatwo, co, Matthew? Jeszcze przez chwilę siedział nieruchomo i milczał. Potem podniósł się i spokojnie, nie podnosząc głosu, powiedział: - Wyjdźcie stąd. - A jak nie, to co? - postawiła się Imogen. - Proszę... rozkazuję wam w tej chwili opuścić ten pokój. - Pokój naszego ojca - podkreśliła Flic. Pokręcił wolno głową. - Wszystko jedno. - Spuścisz nam lanie, jeśli nie posłuchamy? - spytała Imogen. - To nie ten typ - odpowiedziała jej siostra. Matthew okrążył biurko i podszedł do Imogen na tyle blisko, by poczuć zapach jej perfum oraz dymu papierosowego. Otworzył drzwi, cofnął się z ręką na gałce niczym portier w hotelu. - Masz rację - przyznał. - Nigdy dotąd nie byłem takim typem. Ale zawsze jest ten pierwszy raz... http://www.wojskogedeona.pl/media/ we wszystkich pociągach, szukając kufrów z podwójnym dnem i wszelkich dużych paczek, w których mogły znajdować się płótna. 130 Tempera słuchała z ogromnym zainteresowaniem. Ojciec mówił dalej: — Jeden z mężczyzn kazał sobie skonstruować specjalną laskę, w której umieścił bardzo ciasno zwinięte płótno. Drugi utykał na jedną nogę, która, o dziwo, okazała się sztywna, bo owinięto ją płótnem od kolana do kostki. Tempera zaśmiała się. — Złapali ich, papo? — Myślę, że prawie wszystkich odrzekł sir Francis. —

we wszystkich większych domach służący piją niesamowite ilości piwa. 21 — Dla mnie mogą sobie pić i szampana, byleby tylko zawsze zjawiali się, kiedy trzeba. Jednak myśl o tej nowej pokojówce przeraża mnie. Sprawdź sam przed chwilą mówiłeś o mojej dobrej reputacji... - To jest zdanie tych z Nowego Jorku. - Czy ty naprawdę sądzisz, że gdybym nawet postanowił przerzucić się z architektury na drogę przestępstwa, to zrobiłbym coś tak cholernie głupiego? - Czemu nie? Biorąc pod uwagę, że o tej porze roku firma kupuje dużo oficjalnych podarunków... - Wzruszył ramionami. - Jak powiedziałem, Gardner, naprawdę wolałbym, żebyś po prostu się przyznał. - Nie mam do czego się przyznawać! Gdybyś po prostu zechciał mnie wysłuchać, to bym ci opowiedział, że od kilku dni dzwonią do mnie ludzie z podziękowaniami za prezenty, o których nic nie wiem. - Już mówiłem, że firma gotowa jest przymknąć na wszystko