Tak więc, panno Tyler, moje ostatnie pytanie brzmi:

- Zatem, panno Hastings, przybyłem z konkretną propozy¬cją od pani matki. Obiecuje podnieść pani kieszonkowe do stu funtów rocznie, wszelkie zaś rachunki ponad tę kwotę mają być przez nią zatwierdzane. Wybierze również dla pani nową służącą. Jednak w tej sprawie ośmielam się mieć inne zdanie. Myślę, że powinna pani oczekiwać większej samo¬dzielności w swoich sprawach. Clemency po raz pierwszy uśmiechnęła się z aprobatą. - Jeżeli nie ma pani innych propozycji, oto co pragnę pani zaoferować... - Chcę otrzymywać pięćset funtów rocznie - przerwała dziewczyna stanowczo. - Z tych pieniędzy rozliczę się z panią Ramsgate, a gdy uzyskam swobodę wyboru pokojów¬ki, opłacę jej pensję, jak i własne wydatki. Wszystkie sprawy wolałabym załatwiać przez pana, a nie bezpośrednio z matką. - Pięćset funtów? To dużo pieniędzy. - Jestem kobietą zamożną - stwierdziła ze spokojem. - Nie mam pewności, czy pani matka wyrazi na to zgodę - odparł Jameson, grając na zwłokę. - Skoro jest pan jednym z jej powierników, ufam, że łatwo ją pan przekona. A może powinnam poszukać sobie kogoś innego do prowadzenia interesów? - Możliwe, że jej to wyperswaduję. - Jameson zrozumiał, że został pokonany. - Jestem tego pewna. - Clemency wyprostowała się z uśmiechem. - Skoro już to uzgodniliśmy, chciałabym, by załatwił pan dla mnie jeszcze kilka spraw. - Naturalnie, panno Hastings. - Pragnę wynagrodzić pani Stoneham jej gościnność. Nie należy do osób zamożnych i z pewnością przyda jej się trochę grosza. Czy może pan dyskretnie posłać jej, powiedz¬my, dziesięć funtów? - Oczywiście, panno Hastings. Pani ojciec przewidział wydatki nadzwyczajne, a tę sytuację można za taką uznać. Czy zechce pani dołączyć podziękowanie dla jej służącej? - Owszem, bardzo proszę. Po drugie, niech pan odnajdzie Sally Wilkins, moją byłą pokojówkę. Jeśli nie pracuje bądź ma nieodpowiednie zajęcie, chciałabym przyjąć ją z po¬wrotem. Tu jest jej adres. Pan Jameson otworzył usta i bez słowa je zamknął. Po ucieczce Clemency Sally została bezceremonialnie wyrzucona z domu. Był pewien, że pani Hastings-Whinborough z pew¬nością nie zgodzi się na jej powrót. Jednak po chwili namysłu doszedł do wniosku, że matka z córką nie będą się prawie widywały. Jest wielce prawdopodobne, iż pani Hastings-Whinborough nawet się o tym nie dowie. - Załatwię to. - Dziękuję panu. - Clemency wstała i Jameson zdał sobie sprawę, że wizyta dobiegła końca. Pożegnał się, kłaniając się w pas wiele razy. Gdy wyszedł, Clemency podeszła do okna i spojrzała przed siebie. Uświadomiła sobie, jak bardzo zmieniła się przez ostatni miesiąc. Przed ucieczką była cicha i posłuszna, traktowano ją też jak dziecko. Teraz rzeczy uległy zmianie. Zyskała pewność siebie i chęć, by samemu organizować własne życie. Zdecydowała się na desperacką ucieczkę jedynie ze strachu przed nie chcianym związkiem oraz groźbą wysłania do ciotki Whinborough. Niespodziewanie osiągnęła znacznie więcej. Cena, jaką za to zapłaciła, była jednak ogromna. Ponownie wróciła myślami do Lysandra. Gdy go poznała, był w żałobie. Nosił zawsze ciemny surdut, czarne spodnie i czarny jedwabny fular na szyi. Clemency nie potrafiła wyobrazić go sobie w czymś innym. Surdut Lysandra był wytarty, a koszula nieco sprana, lecz przedtem jej to nie raziło. Gdy była guwernantką, nigdy się nad tym nie zastanawiała, lecz tutaj, pośród bogactwa Ramsgate’ów, martwiła się, że sama ma tak wiele, on zaś tak mało. Z trudem powstrzymywała łzy. Najgorsze, że nic nie może na to poradzić. To bolało najbardziej. Znienawidził ją, dał jej to wyraźnie do zro-zumienia! Teraz sprzeda ojcowiznę i zaciągnie się do jakiegoś podrzędnego pułku, ona zaś będzie co najwyżej przypatrywać się temu bezradnie z boku. http://www.wyposazenie-lazienki.net.pl/media/ kandydata na męża. Życzył sobie niani, która będzie szarą myszką - dorzuciła przez ramię. - Zasugerował, że kobiety uważają go za bardzo atrakcyjnego mężczyznę. Willow nie wierzyła własnym uszom. Cóż za zarozumiały mężczyzna! W dodatku jej samoocena również uległa zachwianiu. Wiedziała, że nie jest Marilyn Monroe, ale też nie uważała się za szarą myszkę. - Poinformowałam go - kontynuowała pani Trent - że nie interesują cię mężczyźni. Willow długo patrzyła za odjeżdżającym samochodem. Ze wszystkich miejsc na świecie Summerhill było ostatnim, w którym chciała pracować. Ale nie miała wyboru. Bardzo potrzebowała pieniędzy. Musiała przyjąć tę pracę.

- Proszę... - Czuła się tak, jakby miała usta pełne piasku, - Nie powiedziałam ci jeszcze najgorszego. Nie będzie mi łatwo o tym mówić, więc proszę... Nie przerywaj mi. - Dobrze - zgodził się. - Nie będę przeszkadzał - obiecał. - Tylko opowiedz mi wszystko od początku do końca. Willow nie była pewna, w jaki sposób udało się jej zajść Sprawdź Mark spojrzał na nią pytająco. - Dlaczego? - Nie byłoby to etyczne. Jake jest moim przyjacielem, ty- szefem. Dobranoc. Pochyliła się, pocałowała Erikę w policzek i wyszła z pokoju. Poruszony do głębi usiadł przed telewizorem, pobuszował po kanałach i zaklął soczyście. Zaczął przemierzać pokój w tę i z powrotem. Był to jeden z tych rzadkich wieczorów, kiedy Erika wcześnie zasypiała, i choć tyle rzeczy powinien był zrobić, nie mógł się skoncentrować i poszedł spać. Alli najwyraźniej nie zaleŜało na nim ani trochę. Zdziwiło go to, Ŝe poprosiła Jake’a, by towarzyszył jej przy zakupie wozu. PrzecieŜ on chętnie pomógłby jej w wyborze. Fakt, Ŝe odkąd został jej szefem, nigdy go o nic nie poprosiła, denerwował go. JuŜ miał iść do kuchni po piwo, gdy rozległo się pukanie do drzwi. Spojrzał