i piękny, ale wciąż skrywający jeszcze większe piękno.

tęsknotę za domem. Gdybym tylko mogła wrócić. Wymiotowała, a John stał nad nią. Twarz miał pobladłą i wykrzywioną z wściekłości. John przestrzegł, by go znowu nie zawiodła, bo inaczej się z nią policzy. Julianna wciągnęła głęboko powietrze. Mężczyzna i kobieta na zdjęciu, które pokazał jej Clark Russell. Ich gardła poderżnięte na całej długości. John jest zdolny do wszystkiego. Właśnie tak powiedziała jej matka, a Clark jeszcze to potwierdził. Może już nigdy nie będzie mogła wrócić do domu. – Proszę pani! Halo, przepraszam panią. – Oszołomiona Julianna zamrugała oczami. Klient siedzący parę stolików dalej coś jej pokazywał. – Proszę pani, skończył nam się keczup! Julianna skinęła głową i przyniosła keczup, a potem jeszcze kanapki i rachunek do kolejnego stolika. Następnie znikła w toalecie, co zdarzało jej się ostatnio dosyć często. Kiedy już sobie ulżyła, spuściła wodę i wyszła z kabiny. Nagle zamarła na widok kobiety o gęstych włosach koloru cynamonu, opadających falami na plecy. Nieznajoma malowała sobie usta przed lustrem wiszącym nad umywalką. Julianna zamknęła oczy, przenosząc się w przeszłość dziesięć, nie... http://www.zabudowabalkonow.biz.pl przejaw złej woli. Ze strony Cecile Malinda odebrała ją jednak jako jeszcze jeden dowód życzliwości. Status wspólniczki dawał przyjaciółce z dzieciństwa niekwestionowane prawo do wtrącania się w jej życie, do wtrącania, które Malinda przyjęła równie ochoczo, jak propozycję przyjaźni, złożoną jej przez Cecile piętnaście lat temu. Jeszcze teraz Malinda pamiętała ich pierwsze spotkanie. Dwie małe dziewczynki stojące po przeciwnych stronach płotu. Jedna w dżinsach, adidasach i brudnym podkoszulku, druga w falbaniastej sukience, białych koronkowych skarpetkach i lakierkach. Malinda uśmiechnęła się do siebie. Były różne jak dzień i noc.

wyczuwała drobną zmianę w jego zachowaniu. Co wieczór, już leżąc w łóżku, przypominała sobie każde zdanie, jakie zamienili i usiłowała dociec powodu ochłodzenia stosunku Thea do niej. Nie chodziło nawet o treść słów, lecz o sposób, w jaki na nią patrzył. A ilekroć napotykała jego spojrzenie, oblewała się rumieńcem. Być może Oliver poskarżył mu się na jej niezrozumiałą Sprawdź – Wiesz, chętnie popatrzyłabym, jak grasz. Może pójdę z tobą na kort, a ojciec zabierze gdzieś chłopców? Freya natychmiast się rozpogodziła. – Fantastycznie! – wykrzyknęła. – Cześć, tato, zobaczymy się później! Theo uśmiechnął się do Lily. Zawsze bezbłędnie wiedziała, jak postąpić. – Zabiorę Alexa i Toma do miasta na zwiedzanie muzeum samochodów – oznajmił. – Spotkajmy się o wpół do dwunastej. – Jeśli chcesz, mogę zostać z dziećmi przez resztę dnia – odezwała się niepewnie Lily. – Nie masz wcale czasu dla siebie, a to również twoje wakacje, prawda? – A twoje nie?