możesz mieć mniej szczęścia.

Alec podziękował mu i pobiegł w tamtym kierunku, jeszcze bardziej zaintrygowany niż przedtem. St. James Square? Czegóż ona tam szuka? W tejże chwili spostrzegł ją daleko przed sobą i przyspieszył kroku. Naraz jednak postanowił, że podąży za nią i zobaczy, co zamierza ta smarkula. Tak czy inaczej, rozwikła zagadkę. Jeśli wolała kręcić się w pobliżu, zamyślając o małżeństwie, mógłby ją zrozumieć. Mimo reputacji rozpustnika był przecież krewnym potężnego księcia Hawkscliffe'a i wiedział, że gdyby zdecydował się ożenić, z pewnością uzyskałby od najstarszego brata niemałą część rodowego majątku. Becky nie mogła jednak tego wiedzieć, dlaczego więc oddała się komuś całkiem obcemu, a potem uciekła? To bez sensu. Wkrótce ujrzał, jak sprawdza numer domu, a potem zatrzymuje się przed okazałą rezydencją księcia Westland. Alec znał ten pałac, bo niegdyś bywał tam na przyjęciach, łącznie z debiutanckim balem Parthenii, na którym on, Fort i Rush próbowali nakłonić Draxingera do tego, by zalecał się do córki lorda. Zawarli nawet godny rozpustników zakład, czy zdoła podbić serce księżniczki. Draxinger zakochał się od razu w tej lodowatej dziewicy, i to z wzajemnością. Żadne z nich nie miało jednak odwagi zrobić pierwszego kroku. Kompani chwytali się w tym celu różnych trików, lecz żaden nie poskutkował. A kiedy ojciec panny usłyszał o zakładzie, zniechęcił się do Aleca i jego towarzyszy. Becky powoli podeszła do drzwi frontowych. Cóż sprowadzało wiejską dziewczynę z Yorkshire do jednego z najpotężniejszych wigów? Lekki, wdzięczny akcent północnej Anglii https://torebki-inspirowane.pl/ - Witamy w Cordinie. - Dziękuję, Wasza Wysokość. Akcent miała rzeczywiście czysto brytyjski, ton głosu wyważony i spokojny. Spojrzała na niego przelotnie i wtedy zauważył jej intensywnie zielone, błyszczące oczy. - Usiądź, moja droga - poprosił książę Carlise i sięgnął po puste nakrycie. - Edwardzie? Bella dostrzegła niechęć, z jaką zerknął na dzbanek z herbatą. Mimo to usiadł i wziął od ojca filiżankę. - Matka lady Isabell jest naszą daleką krewną - mówił tymczasem książę. - Alice poznała Isabellę podczas niedawnej wizyty w Anglii i zaprosiła do nas w charakterze swojej damy dworu. Edward miał nadzieję, że nie będzie musiał jej zabawiać ani dotrzymywać towarzystwa. Była ładna, ale w skromnej szarej sukience ze stójką, zapiętej na ostatni guzik i kończącej się tuż za kolanem, wyglądała jak zakonnica. Mdły kolor nie dodawał życia jej bladej wyspiarskiej cerze. Gdyby nie piękne oczy, jej twarz nie wyróżniałaby się niczym szczególnym. Z włosami surowo ściągniętymi do tyłu przypominała wiktoriańską damę do towarzystwa albo guwernantkę. Była mdła. Co oczywiście nie zwalniało go od dobrych manier, więc uraczył ją jednym ze swych sympatycznych uśmiechów. - Mam nadzieję, że polubi pani nas, a my polubimy panią - rzekł przyjaźnie. Bella odwzajemniła uśmiech. Zastanowiło ją, czy Edward jest świadom swej męskiej urody, tak wspaniale podkreślonej przez prosty strój do konnej jazdy. - Jestem pewna, że mi się tu spodoba, Wasza Wysokość. Czuję się zaszczycona prośbą księżnej Alice, abym towarzyszyła jej podczas oczekiwań na narodziny drugiego dziecka. Dołożę starań, żeby umilić jej ten czas i służyć pomocą. Jeżeli zajdzie taka potrzeba. - Lady Isabell wielkodusznie zgodziła się poświęcić nam nieco swego cennego czasu. – Książę Carlise odruchowo poczęstował ich ciastem. Głowę miał zaprzątniętą czymś zgoła innym, ale z przyzwyczajenia pełnił rolę gospodarza. - Isabella jest badaczem literatury, i o ile mi wiadomo, pracuje właśnie nad cyklem esejów. Tego się można było spodziewać, pomyślał Bennett zgryźliwie. - Fascynujące!

- Och, nic szczególnego. A jakże tej ślicznotce na imię? - Rebecca. Rebecca Ward. W zdrobnieniu Becky. Eva milczała przez chwilę, jakby zaniemówiła. Potem zapytała: - Czy nie posługuje się czasem jakimś innym imieniem? - Nic mi o tym nie wiadomo. - Aha. Sprawdź - Och, łatwo być miłym dla pięknej dziewczyny. Alec nie patrzył w jej stronę, zajęty dolewaniem szampana, lecz Becky wiedziała o nim teraz dużo więcej. Mimo całego zepsucia miał dobre serce. - Twoja kolej. - Alec z powrotem przeobraził się w nonszalanckiego hulakę. - Dobrze. No i twoja wygrana. - Uroczyście położyła mu na dłoni truskawkę, okrągłą i szkarłatną jak bezcenny rubin. Na moment przymknął oczy, a potem z przewrotnym uśmieszkiem wrzucił ją sobie prosto w usta. - Jedz, dziewczyno - zachęcił ją - przecież widzę, że umierasz z głodu. - Ujął jej widelec, ukroił trochę mięsa i sera i podał jej. Becky przyjęła poczęstunek. Co prawda bawiło go, gdy ją karmił, lecz zaczął się trochę niecierpliwić. Im szybciej jadła, tym większą miał ochotę znaleźć się razem z nią w łóżku. Po damach z towarzystwa, z