- Teraz mi podziękujesz...

- Nie dasz się przekonać? Owszem, dałby się przekonać, bez trudu. I tego właśnie się bał. - No cóż, tak myślałam - podsumowała z ciężkim westchnieniem. Santos wrzucił luz, wyskoczył z auta, a Gloria przesunęła się na jego miejsce. - Miło było, Gloria - uśmiechnął się. Miała tak strasznie zawiedzioną minę, że parsknął śmiechem. - O rany, o co chodzi? Jestem pierwszym, który ci się wymknął? - Pierwszym, którego naprawdę chciałam złowić. Oparł dłonie o szybę i nachylił się do dziewczyny. - Na pocieszenie powiem ci, że i ty świetnie całujesz. - Naprawdę? - Naprawdę. Położyła mu rękę na dłoni, uniosła twarz. - To pocałuj mnie jeszcze raz. Santos zerknął w stronę wejścia do hotelu. Szwajcar i boy tkwili na swoim miejscu i gapili się na niego spode łba. Wskazał na nich głową. - A oni? - Niech sobie patrzą. - Chyba rzeczywiście masz diabła za skórą - mruknął, nachylając się do jej ust. Pocałunek podziałał na niego jak cios wymierzony prosto w splot słoneczny. Oderwał się od Glorii zaskoczony i przerażony własną reakcją. Mała petarda. Powinien brać nogi za pas, inaczej dojdzie do eksplozji. Dotknął czubka jej nosa. - Dzięki za przejażdżkę. Odwrócił się i ruszył szybko w stronę przystanku tramwajowego, lecz kiedy za nim zawołała, zatrzymał się i obejrzał przez ramię. http://www.autokup.pl - Co się stało? - Szarpnął policjanta za rękaw. – Dlaczego przyjechaliście? Policjant uwolnił rękę, objął Santosa ramieniem i poprowadził do jednego z radiowozów. - Usiądź, Victorze - zaczął łagodnym, uspokajającym tonem. - Zaraz sprowadzę tu kogoś, kto z tobą porozmawia. - Ale moja matka... - Nie martw się tym teraz. - Policjant otworzył drzwiczki. - Posiedź tutaj chwilę, a ja zaraz zawołam kolegę. - Nie! - Santos wyrwał się i ruszył w stronę wejścia do budynku. - Idę do domu. Muszę zobaczyć się z matką. - Obawiam się, że to niemożliwe. - Młody oficer położył mu rękę na ramieniu. W jego głosie nie było już wcześniejszej, łagodnej nuty. Nagle wydal się znacznie dojrzalszy, zniknęła gdzieś zabawna dzieciuchowatość. - Masz tutaj czekać, rozumiesz? Santos wpatrywał się ze zgrozą w twarz policjanta. Matka. Gdzie jest jego matka? Tymczasem tłum nagle się ożywił, rozległy się podniecone szepty. Cierpliwość gapiów została wreszcie nagrodzona. Za chwilę będą świadkami sensacji. Santos skulił się, jakby ktoś smagnął go biczem. Odwrócił się gwałtownie w stronę wejścia do budynku, skąd wynurzyło się kilku policjantów i pielęgniarze z zakrytym ciałem na noszach. Ktoś umarł. Został zamordowany.

Obiecujące. - Nie jestem hiszpańskim inkwizytorem. - Patrzył, jak lekki wiaterek pieści jej włosy. Czuł ciepło jej dłoni. Cisza się przedłużała. - Musisz w końcu zebrać się na odwagę. Za parę godzin będzie ciemno. Skinęła głową i pociągnęła go za rękę ku ławce. Serce waliło mu młotem. Miał nadzieję, że Alexandra tego nie słyszy. Sprawdź - Dzień dobry, kochanie - powiedział. - Uhm... - mruknęła, wyczuwając, że Bryce'a ogarnęło podniecenie. Zrobiło się jej gorąco. Nim zdążyła się opanować, Bryce pocałował ją jeszcze dwa razy. - Boże, znowu cię pragnę - wyznał. - Widzę, ale zamierzam teraz pobiegać. Wezmę z sobą Karolinę w spacerówce. - Nie masz dość ćwiczeń na dzisiaj? - Jestem gotowa na kolejne w twoim towarzystwie - zapewniła, przesuwając dłonią po jego nagich pośladkach. Bryce pomyślał, że całkiem nieźle można by się kochać na kuchennej ladzie. Wtedy Karolina dała o sobie znać, zrzucając na podłogę resztki jajecznicy. - Myślę, że ona też jest gotowa do wyjścia - rzekła Klara, patrząc na dziewczynkę karcącym wzrokiem. Uwolniła się z objęć Bryce'a i zaczęła sprzątać jedzenie z podłogi. - Idź, ja to zrobię - powiedział, a ona uniosła brwi ze zdziwienia. - Zajmowałem się tym, nim się u nas zjawiłaś.